piątek, 4 listopada 2016

piątek, 30 września 2016

Nowinki!

Witam, witam i przepraszam od razu za moją nieobecność w zeszłym tygodniu. Ale ale - do rzeczy. Co mam dla Was? Otóż udało mi się osiągnąć świadomie coś, o czym marzyłam już dawno. Przeczytałam książkę w jeden dzień. Jakież to tomiszcze skłoniło mnie do nieodrywania się od kartek zasypanych literami przez bite 9 godzin? I tu Was zaskoczę. Jest to dzieło mistrza horroru, Stephena Kinga. Racja, horrorów nie lubię. Ale... ta książka to... coś innego. Przedstawiam... "Pokochała Toma Gordona"! Świetny język Kinga sprawia, że z zapartym tchem śledzimy przygody dziewięcioletniej dziewczynki przemierzającej olbrzymie tereny w pobliżu Szlaku Appalachów. Wydaje się wam, że jest sama? Nie wiecie, co czai się w mroku...


piątek, 16 września 2016

Ninja są wśród nas!

Dziś krótko, bo jestem wykończona. Czy słyszeliście o programie "American Ninja Warrior"? Polecam obejrzenie jednego sezonu, ci ludzie są niesamowici! Mam motywację - będę trenować tak długo, że któregoś dnia wygram "Europe Ninja Warrior"! Jeszcze zobaczycie!

piątek, 9 września 2016

Kolejny piątek za nami!

Udało mi się dotrzymać obietnicy! Kolejny piątek, a ja siedzę z palcami na klawiaturze i wystukuję rytm. Zatem... Co mam Wam do powiedzenia? Dziś poruszę dwa tematy, które obiecałam. Zaczynajmy.

Keri Smith - autorka takich interaktywnych książek, jak "Zniszcz ten dziennik", "Bałagan" czy "To nie książka". Ta kobieta spotyka się z krytyką na każdym kroku, a jednak walczy i dalej tworzy to, co kocha. Ale, ale... Czy wszyscy wiedzą, co tak właściwie robi pisarka? Niezorientowanym polecam kliknąć w nazwy książek w moim poście.
W takim razie... Co ja sądzę o jej książkach? Uważam, że to ciekawy pomysł, o ile właściwie się do niego podchodzi. Jeśli delikwent, po zabawie z książką, w taki sam sposób będzie traktował także inne, niezbyt "interaktywne" tomy, to wiadomo, źe pomysł kupienia mu tej książki był niezbyt dobry. Jeśli jednak bohater naszej historyjki, przykładowy Janek Kowalski, zrozumie, że inne papierowe twory powinien traktować z szacunkiem, wszystko będzie w porządku.
Cóż, myślę, że zrozumieliście, o co mi chodziło. Przejdźmy zate do drugiego tematu mojego dzisiejszego posta.

Chciałabym porozmawiać z wami o tolerancji na przykładzie anime. Jeśli nie lubisz anime, uważasz, że to głupie, chińskie bajeczki... Nie będę cię bynajmniej zmuszać do obejrzenia jakiegoś. Powiem tylko tyle: Bóg dał ludziom wolną wolę. Mają prawo decydować, co oglądają lub czytają. Nie odrzucaj kogoś tylko dlatego, że jest otaku. Szanuj wybory innych. Jeśli zaś to ty uwielbiasz Japonię i jej twory... nie krytykuj innych tylko dlatego, że nie chcą podzielić twoich pasji. Mają do tego takie samo prawo, jak ty do oglądania anime i czytania mang. Zastanów się następnym razem, zanim kogoś ocenisz.

Na koniec wyjątkowo - cytat z jednego z moich ulubionych anime - ...hmmm... Chciałam tu dać jakiś mądry cytat z Kuroshitsuji... Niestety, to raczej komedia, trudno znaleźć tu jakiś piękny, jednocześnie niezbyt przygnębiający cytat... No cóż... Zostawiam was z tym tytułem aż do następnego piątku.

じゃまた   (ja mata - dosłownie "cześć", "do zobaczenia")

piątek, 2 września 2016

Po tak długim czasie...

...nie wiem, co mam wam napisać... Jak się wytłumaczyć... Ale postanowiłam sobie, że teraz, o ile studia pozwolą, będę pisać regularnie - kolejne posty będą się pojawiały (w miarę możliwości) w każdy piątek.

O czym dziś napiszę? Sama nie wiem. Chciałabym poruszyć temat niejakiej Keri Smith... Ale nie wiem, czy dam radę dzisiaj. Umówmy się, że w następny piątek napiszę długiego posta, w którym napiszę na co najmniej dwa tematy.
Tymczasem... Trzymajcie się i do napisania!

piątek, 10 czerwca 2016

Dziś troszkę inaczej.

W dzisiejszym poście napiszę nie o książkach, ale o introwertyzmie i niechęci do ludzi. Co skłoniło mnie do wybrania takiego tematu? Przede wszystkim moje wyczerpanie po powrocie do domu, kiedy jestem zmuszona obcować z istotami tego samego gatunku. W drugiej kolejności fobia społeczna, której nabawiłam się przez pewną panią kilka lat temu, a którą staram się zwalczać.

Ale, ale, o czym chciałam napisać? Na początek wytłumaczę, dlaczego zawsze noszę przy sobie książkę. Ten wykres przedstawia to idealnie:


(DLACZEGO ZAWSZE NOSISZ PRZY SOBIE KSIĄŻKĘ:
*PONIEWAŻ CHOLERNIE LUBISZ CZYTAĆ
*PONIEWAŻ CHCESZ ZNIECHĘCIĆ LUDZI, ŻEBY DO CIEBIE ZAGADYWALI)

Dzięki temu uświadomiłam sobie, że tak rzeczywiście jest i ze mną. Może i wy też odkryjecie coś takiego?

Co następne? Może kilka słów o nas, introwertykach. Wielu ekstrawertyków sądzi, że nie lubimy ludzi, stronimy od nich. Otóż nie. Chodzi o to, że czerpiemy energię z bycia samemu (ewentualnie wśród najbliższych), a wykorzystujemy ją pośród ludzi. Ekstrawertycy mają odwrotnie. Kiedy są sami, zużywają energię, a "ładują bateryjki" przebywając wśród innych. Na tym polega najważniejsza różnica.

Teraz słów kilka o postępowaniu z nami, introwertykami. Otóż jeśli, dajmy na to, znajdujemy się w pokoju, do którego wchodzi taka osoba, przywitajmy się z nią grzecznie, ale nie próbujmy zagadać. Jeśli mamy coś istotnego, powiedzmy to zwięźle. Introwertycy nie chcą tracić czasu na bezsensowne rozmowy.
Następnie wróćmy do swoich zajęć. To najlepsza opcja.

Na koniec kilka porad. Nie wymagaj od introwertyków, by zużywali na ciebie cenną energię, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Introwetycy także mogą czuć się samotni. Nie traktuj ciszy jako zniewagi - tak nie jest!

[źródło: Dr Carmella radzi: jak zrozumieć introwertyka]

To tyle na dziś. Mam nadzieję, że te rady przydadzą się komuś.

Do przeczytania!

sobota, 28 maja 2016

Dobra nowina: Nie umarłam!

Nie zgadniecie... Angielski ustny zaliczony na równiutkie 100%!
Nie mogłam uwierzyć.

Miało być o "Eonie"... Tak, racja. Problem tylko w tym, że miałam dość fantastyki i nie dałam rady dokończyć drugiej części... Napiszę o cyklu, kiedy będę mieć pełny obraz historii, a tymczasem... "Szklane smoki" Sean McMullena. Kolejna powieść fantasy. Na początku musiałam się zmuszać do czytania, ale teraz... Skończę książkę zanim się obejrzę.
Potem zabieram się (zgodnie z obietnicą daną mojemu chłopakowi) za "Panią Jeziora, potem zaś za "Sezon burz".
Napiszę wkrótce.
Bywaj. (jakby to powiedział Geralt z serii gier)

Cytat?
Proszę bardzo. Nawe trzy.
Wszystkie ze "Szklanych smoków".

"Zapadła cisza tak brzemienna w znaczenia, że powinna pojawić się akuszerka."

"Teraz pytanie. Powóz spalony, zostali tylko zwiadowcy i są zapędzeni w róg. Atakujesz szklanego smoka, żeby ocalić zwiadowców. Potem wracasz po mnie, brudnego, pijanego potwora.
- To był mój obowiązek...
- Jądra!
- Chyba miałaś na myśli jaja.
- Tak, jaja sobie robisz! Jaki był prawdziwy powód?"

"- Problemy, problemy, nic, tylko przeklęte problemy!
- Wszyscy mają problemy - odparł Andry. - My mamy także miłość.
- Prawda. Inni mają wiele problemów, ale bez miłości."

wtorek, 17 maja 2016

No, wreszcie nadszedł decydujący dzień... Jutro moja najważniejsza matura.

Trzymajcie kciuki, bo od jutrzejszego egzaminu ustnego dużo zależy! Przypomnę, że zdaję angielski.
Napiszę posta albo w dniu egzaminu albo dzień po.
No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak pożegnać się na razie z wami.
Do przeczytania!

piątek, 6 maja 2016

Czas na recenzje ograniczony? Czyżby Dobra Zmiana?

Obiecywałam sobie, że nie będę tu pisać o polityce, ale... To, co dzieje się w tym kraju jest po prostu nie do przyjęcia! Lecz nie o tym pisać miałam (jakby to pewnikiem wielu wieszczów ujęło). Wybaczcie, ale ostatnio czytam książki tak szybko, że nie starcza mi czasu na nadrabianie recenzji, zamiast tego robię sobie nowe zaległości. Napiszę więc w najbliższym czasie o "Eonie" - dwutomowym cudzie literackim autorstwa Alison Goodman. Na razie jednak trzymajcie kciuki za porządnie zdaną maturę!
Do przeczytania!

poniedziałek, 2 maja 2016

Matura... to nie niekoniecznie bzdura

Chciałam życzyć wszystkim tym spośród was, którzy zaczynają jutro okres matur, powodzenia.
Wszystko będzie dobrze!
Proszę o trzymanie kciuków także za mnie.

czwartek, 28 kwietnia 2016

Wąchamy książki, czyli "Niuch"

Dziś tylko krótka notka, bo czas poświęcam przygotowywaniu się do matury. Nie będę pisać recenzji "Niucha" Terry'ego Pratchetta. Jestem po prostu zdania, że jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś o stylu autora, powinien sięgnąć po "Piekło pocztowe". Jeśli ta książka mu się nie spodoba, to znaczy, że nie trafia do niego humor Świata Dysku.

środa, 20 kwietnia 2016

Czarno - biały świat "Na drugą stronę"

Cześć, to znowu ja! Miałam przerwę w pisaniu, ale... Drżyjcie śmiertelnicy, albowiem oto powróciłam! MU-HA-HA-HA-ekhem... Kłaczek?

Dobra, dobra, do rzeczy. Jesteście gotowi na recenzję "Na drugą stronę" Anny Kendal?


Na początek może... O czym jest właściwie ta książka? Głównym bohaterem jest chłopiec o imieniu Roger, który ma pewien niepokojący dar - potrafi przechodzić do Krainy Umarłych. Jego ojciec wykorzystuje ten fakt, torturując chłopaka. Jednak pewnej nocy życie Rogera się odmienia i utalentowane dziecko trafia na dwór Młodej Królowej. To, co tam przeżyje, wypali w jego umyśle piętno.

Powieść ''Na drugą stronę" opowiada o radzeniu sobie z cierpieniem po utracie kogoś, kogo się kocha, o miłości, która czasem jest ślepa i o ludziach, którzy jej nie dostrzegają. O wybaczaniu, przyjaźni i nienawiści. O tym, jak ważni są rodzice. A także o tym, jaki sens ma każde nasze działanie.

Jeśli chodzi o bohaterów... Tutaj różnie. Główny bohater nieco denerwujący, szczególnie w niektórych momentach... Właściwie nikt tam nie był do końca dobry ani do końca zły... Nawet ojciec Rogera!

Podsumowując - polecam każdemu tę książkę, ale nie oczekujcie wiele od głównego bohatera.

Do przeczytania!

niedziela, 10 kwietnia 2016

Recenzja później, karakany górą!

Dowiedziałam się kilku interesujących rzeczy. Mianowicie "Sklepy cynamonowe" opowiadają o chorym psychicznie człowieku. Nie wiem tylko, czy zamiana w karakana jest tu symbolem śmierci czy może całkowitego zatracenia się w chorobie... Ale do rzeczy. Słuchając o dziele Bruna Schulza dowiedziałam się, że autor chciał przedstawić rzeczywistość jako pozór, natomiast pozór jako rzeczywistość. W tym wypadku chodzi o to, że prawdziwe wydarzenia są nieważne, na pierwszy plan wysuwa się choroba. Chyba skończę na teraz, bo czuję, że zaczynam pisać nieskładnie, nie mam weny...

środa, 6 kwietnia 2016

"Na drugą stronę" - podsumowanie

Miałam napisać we wtorek, ale okazało się, że mam wtedy dzień wolny (odrabiany w sobotę - dzień otwarty) i w związku z tym nie miałam, rzecz jasna, polskiego. Dopiero dziś dowiem się, o czym tak naprawdę są "Sklepy cynamonowe" Bruna Schulza. Opiszę je wkrótce (może jeszcze dziś, zobaczymy), a tymczasem zajmę się książką połkniętą w dwa dni. Mówię o "Na drugą stronę" Anny Kendall. Jest to pierwszy tom Kronik Duszorośli. Powieść magiczna, bohaterowie... No cóż, trochę denerwujący swoim zachowaniem, ale... Każdy czasem jest naiwny. Jutro wstawię tutaj moją recenzję. Zabieram się teraz do "Niucha" Terry'ego Pratchetta.

Do przeczytania!

czwartek, 31 marca 2016

Jak zamienić się w karalucha, czyli "Sklepy cynamonowe"...

Spodziewacie się pewnie teraz, że napiszę recenzję (lub chociaż parę słów) o dziele Bruna Schulza. A jednak nie! Dopiero we wtorek napiszę. Wtedy bowiem mam lekcję polskiego, na której pani wytłumaczy mi, co autor miał na myśli. Ponieważ takie sceny, jak strach przed nóżką damską w czarnym pantofelku czy zamiana w karakana... No cóż, myślę, że mają jednak swoje drugie dno. Taką mam przynajmniej nadzieję.

"Dozorcy odebrali mu mapę, naturalnie, prawdopodobnie wtedy, kiedy zajmował się byciem martwym. To była dobra mapa i studiując ją, pan Wilkinson i jego koledzy wiele się dowiedzą o szyfrowaniu, geografii i zdradzieckiej kartografii. Nie znajdą na niej lokalizacji około 150 tysięcy dolarów w rozmaitych walutach, ponieważ mapa była całkowitą i wyrafinowaną fikcją. Jednakże Moista ogarniało przyjemne ciepło na myśl o tym, że na pewien czas posiądą oni największy ze wszystkich skarbów, jakim jest Nadzieja. Jego zdaniem każdy, kto nie potrafi normalnie zapamiętać, gdzie ukrył takie wielkie skarby, zasługuje na ich utratę."
("Piekło pocztowe" Terry'ego Pratchetta)

Tymczasem... Wypożyczyłam z biblioteki pięć nowych książek. Oto ich tytuły:
  • "Portret Doriana Graya" Oscara Wilde
  • "Dzieci demonów" J. M. McDermott'a
  • "Na drugą stronę" Anny Kendall
  • "Niuch" Terry'ego Partchetta
  • "Ludzie - powieść dla Ziemian" Matta Haiga

Niestety porzucam na czas pewien "Panią jeziora" Andrzeja Sapkowskiego... Z tego, co mi mówiono, czeka tam na mnie pewne tragiczne wydarzenie (nie wiem tylko jakie), a jako że ostatnio mam trochę problemów z radzeniem sobie z życiem, postanowiłam nie narażać się na razie na dodatkowe cierpienia. Jeszcze wrócę do "Pani jeziora", ale muszę najpierw uporządkować nieco własne życie.

Jeszcze jedno. "Portret Doriana Graya" (niemający nic wspólnego z "Pięćdziesięcioma twarzami") ma zaledwie sto siedemdziesiąt stron, jestem już na setnej, także najpóźniej jutro przeczytam. Napiszę wtedy recenzję i zabiorę się za "Dzieci demonów" lub "Ludzi - powieść dla Ziemian". A już we wtorek

Serdecznie pozdrawiam stałych czytelników, jak i tych nowo przybyłych.
Do przeczytania!

niedziela, 27 marca 2016

"Wesołego królika, co po stole bryka!"

Witam, witam!
Dziś krótko. Chciałam życzyć wszystkim wesołych świąt wielkanocnych, smacznego jajka i tak dalej... Sami już wiecie najlepiej. Pod spodem wstawiam krótki komiks mojego autorstwa pod tytułem "I tak się rodzą czytelnicy". Przeczytamy się już niebawem! Postaram się już jutro opisać "Sklepy cynamonowe" Bruna (Bruno?) Schulza.
Na razie jednak muszę was pożegnać.

Swoją drogą... Ciekawe, że od zawsze jest zajączek wielkanocny, tak wiele istnieje wierszyków o króliku... Dziwne, prawda? Może ludzie nie odróżniają?



piątek, 25 marca 2016

O Laus Deo, historii circumpunctu i masonerii słów kilka

Bardzo dawno nie pisałam... Ale wiecie, jak to jest. Trzecia klasa, matura za niecałe dwa miesiące... Człowiek nie ma głowy do pisania bloga. Regularnie zacznę pisać dopiero po egzaminie dojrzałości, tymczasem proszę was o wyrozumiałość. Jeśli mogę dać pewną radę: spróbujcie zaglądać tu co tydzień lub nawet dwa tygodnie. W ten sposób nie będzie tylu nerwów z powodu mojego niepisania. A teraz do rzeczy. Dziś troszkę inaczej, bo zainspirowana "Zaginionym symbolem" Dana Browna, chciałabym podzielić się z wami informacjami o wolnomularstwie.

Na początek - dlaczego masoneria jest potępiana?
Odpowiem na przykładzie religii chrześcijańskiej. Ludzie, którzy potępiają wolnomularzy, używają tych oto argumentów:

Powtórzonego Prawa 5:
"8 - Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi.
9 - Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu – tych, którzy Mnie nienawidzą."

Mt 23:9-12 Bw „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie.(10) Ani nie pozwalajcie się nazywać przewodnikami, gdyż jeden jest przewodnik wasz, Chrystus.(11) Kto zaś jest największy pośród was, niech będzie sługą waszym,(12) a kto się będzie wywyższał, będzie poniżony, a kto się będzie poniżał, będzie wywyższony."

Mt 6:6 (BT) „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.”

A przecież, jeśli się nad tym zastanowić, jeden z najpotężniejszych odłamów religii chrześcijańskiej robi dokładnie to samo, o co oskarża masonów. Ponadto ostatni punkt nie ma odniesienia do masonerii, ponieważ w Lożach zakazane jest dyskutowanie o religii, by nie wszczynać kłótni.

Masoneria jest stowarzyszeniem zrzeszającym ludzi wszelkich religii. Obowiązkowa jest jedynie wiara w siłę wyższą. Dlatego chrześcijanie uważają wolnomularzy za heretyków, a nawet satanistów (co świadczy tylko o ich zamkniętym umyśle, przecież to kompletnie nie ma sensu!) i od wieków tępią masonów. Myślę, że podobnie ma się sprawa z innymi religiami. Ale to nie wszystko. Są jeszcze inne powody tej nienawiści. Przytoczę tu cytat z "Zaginionego symbolu":

"- Profesorze Langdon! - odezwała się dziewczyna z kręconymi włosami siedząca w jednym z tylnych rzędów. - Jeśli masoni nie są tajnym bractwem, korporacją ani religią, to czym są?
- Gdyby zadała pani to pytanie masonowi, odpowiedziałby, że wolnomularstwo to system moralny ukryty za zasłoną alegorii i dostarczający przykładów pod postacią symboli.
- Czy nie jest to eufemistyczne określenie "dziwacznej sekty"?
- Powiedziała pani "dziwacznej"?
- Nie przesłyszał się pan! - powiedziała głośno, wstając. - Słyszałam, co wyprawiają podczas swoich tajemnych zgromadzeń! O upiornych rytuałach przy świecach, z trumnami, stryczkami i piciem wina z ludzkich czaszek. Jak inaczej to nazwać?!
Langdon rozejrzał się po sali.
- Czy państwo też uważają to za dziwaczne?
- Tak! - zakrzyknęli studenci jak jeden mąż.
Westchnął z udawanym smutkiem.
- Kiepska sprawa. Jeśli takie rytuały wydają wam się dziwaczne, nigdy nie wstąpicie do mojej sekty.
W sali zapadła cisza. Studentka ze Stowarzyszenia Kobiet spojrzała na niego niepewnie.
- Jest pan członkiem jakiejś sekty? - spytała.
Langdon skinął głową i ściszył głos do konspiracyjnego szeptu.
- Proszę nikomu nie mówić, że w dzień, gdy poganie oddawali cześć bogu Ra, klękam u stóp starożytnego narzędzia tortur i spożywam rytualne symbole ciała i krwi.
Studenci spojrzeli po sobie przerażeni.
Langdon wzruszył ramionami.
- Jeśli ktoś chce się przyłączyć, proszę przyjść w niedzielę do kaplicy uniwersyteckiej. Uklękniemy przed krucyfiksem i przyjmiemy eucharystię.
W sali nadal było cicho.
Langdon mrugnął porozumiewawczo do słuchaczy.
- Otwórzcie umysły, drodzy przyjaciele. Wszyscy boimy się tego, czego nie rozumiemy."

No właśnie. Jeśli coś brzmi przerażająco, powinniśmy najpierw trochę się o tym dowiedzieć, poczytać, a dopiero potem potępiać i wyklinać.

Dobrze, ale czym zajmuje się wolnomularstwo?

Dla przykładu - cele Gai Aeterny, części Wolnomularstwa Żeńskiego Liberalnego w Polsce:

^ Udoskonalanie moralne oraz duchowe samego siebie i ludzkości,
^ Poszukiwanie Prawdy i dążenie do Sprawiedliwości,
^ Budowanie postawy  szacunku do wszelkiej  Pracy, jako obowiązku człowieka,
^ Zmierzanie do harmonii i równowagi w sądach i postępowaniu,
^ Poszanowanie odmienności drugiego człowieka i absolutnej wolności sumienia,
^ Nauczanie postaw tolerancji i doceniania bogactwa płynącego z różnorodności osobowości ludzkich, społeczeństw i kultur,
^ Pielęgnowanie więzi braterskich wśród wolnomularzy i działanie na rzecz braterstwa między ludźmi,
^ Kształtowanie postaw solidarności  międzyludzkiej, wspieranie słabszych,
^ Przeniesienie światła do innych miast Polski.

Nie brzmi tak strasznie, prawda? Wystarczy zastanowić się nad każdym punktem. Co to ma wspólnego z satanizmem?!

Jak zostać masonem?

Pewnie wielu z was zastanawiało się nad tym. Cóż - są dwie drogi. Pierwsza - tradycyjna - zakłada zaproszenie z wewnątrz. Wolnomularze obserwują potencjalnego kandydata (zgłoszonego przez Mistrza), jego poglądy, zachowanie. Jeśli zrobi dobre wrażenie, zapraszają go do stowarzyszenia.
Druga droga - możliwa dopiero od niedawna - wymaga inicjatywy ze strony kandydata. Wysyła on zgłoszenie i czeka cierpliwie, aż Loża je rozpatrzy. Zajmuje to zazwyczaj dosyć długo (nawet ponad rok!), po tym czasie przewidziany jest jeszcze okres testów, po których kandydat zostaje odrzucony lub przyjęty jako Adept.
Więcej informacji o tym procesie znajdziecie tutaj.

Warto poczytać o wolnomularstwie, to naprawdę fascynujące stowarzyszenie.

poniedziałek, 29 lutego 2016

"Ogień pali, ale i oczyszcza" - recenzja "Chrztu ognia"

Zachęcona łatwością, z jaką udało mi się napisać moją pierwszą recenzję, rozpoczynam tworzenie drugiej (patrz: tytuł posta).
Do biegu... Gotowi... Start!

Zacznijmy od powodu, dla którego sięgnęłam po "Chrzest ognia". Przede wszystkim chciałam poznać dalsze losy Geralta, Ciri i Yennefer. Ciekawiło mnie, co się jeszcze stanie. W ten sposób zbliżyłabym się też do zakończenia sagi, które niezmiernie mnie interesuje. Na początku jednak zabrałam się za "Chrzest ognia" z miernym entuzjazmem. Miałam już dość sagi. Wszystkie te zawirowania polityczne sprawiały, że musiałam się przedzierać przez kolejne stronice "Czasu pogardy" i nie wierzyłam, aby w następnej części było lepiej.
Ale kiedy otworzyłam książkę... Czekała mnie niespodzianka. W każdej powieści z sagi o wiedźminie są słowa wiersza lub piosenki bodajże na karcie tytułowej. W "Chrzcie ognia" jest to fragment "Brothers in arms" Dire Straits, rockowy kawałek, który znam od dziecka. Przytaczam go poniżej:

Through these fields of destruction
Baptisms of fire
I've watched all your suffering
As the battles raged higher
And though they did hurt me so bad
In the fear and alarm
You did not desert me
My brothers in arms...

Zachęciło mnie to do zabrania się za lekturę. I co się okazało? Ta książka jest świetna! Ale na tym nie koniec.

Trudno określić tematykę sagi o wiedźminie. Pojawia się tam wiele wątków tak pokręconych, że próba zrozumienia ich przypomina błądzenie po omacku. Jest miłość, przyjaźń, niechęć, nienawiść. Jest śmierć. Poruszane zostają tam tematy ważne dla nas do dziś.

Teraz, według schematu (który już i tak ominęłam) powinnam napisać co nieco o bohaterach i akcji. Ale cóż mogę tutaj rzec? Przecież to któryś tom sagi, musiałabym opisywać postaci od samego początku...

Zamiast tego podzielę się z wami czym innym. Jak na razie "Chrzest ognia" to mój ulubiony tom w sadze. Czytało się go bardzo przyjemnie, polityka pojawiała się na poziomie możliwym do zrozumienia bez szczegółowych notatek, a zakończenie... Nie będę tutaj dodawać spoilerów, powiem tylko, że koniec trzeciego tomu nie zawodzi.

Podsumowując - nie mam żadnych zastrzeżeń! "Chrzest ognia" jest świetną lekturą i z czystym sumieniem polecam wam tę książkę.

Na zakończenie dodam jeszcze parę cytatów z powieści:

"- Twój wiedźmin - powiedziała Francesca - w ciągu jednej tylko godziny zrobił więcej, niż niejeden przez całe życie. Nie rozwodząc się: złamał nogę Dijkstrze, uciął głowę [spoiler] i bestialsko zarąbał około dziesięciu Scoia'tael. Ach, byłabym zapomniała: obudził jeszcze niezdrowe podniecenie Keiry Metz.
- Straszne - Yennefer wykrzywiła się przesadnie. - Ale Keira doszła już chyba do siebie? Nie żywi chyba do niego urazy? To, że podnieciwszy ją, nie wychędożył, wynikało z całą pewnością z braku czasu, nie z braku szacunku. Zapewnij ją o tym w moim imieniu."

"Wartownicy byli żołnierzami zawodowymi, dawało się to poznać po zadziwiającej umiejętności porozumiewania się za pomocą zdań złożonych wyłącznie z zaimków i obrzydliwych plugastw."

"- Jeśli będzie bezpiecznie, zawołam głosem krogulca.
- Głosem krogulca? - niespokojnie poruszył brodą Munro Bruys. - Przecież ty pojęcia nie masz o naśladowaniu ptasich głosów, Zoltan.
- I o to chodzi. Gdy usłyszycie dziwny, niepodobny do niczego głos, to będę ja."

piątek, 26 lutego 2016

Moja pierwsza recenzja!

W tym poście chciałabym zrecenzować "Wiśniowy Klub Książki". Czuję się już lepiej i chyba dam radę. Zaczynajmy!

Na początek chciałabym opowiedzieć wam, skąd wziął się pomysł przeczytania tej książki. Jak już wiecie uczęszczam na spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Czeladzi. Dziś jest comiesięczne zebranie. Mieliśmy przeczytać właśnie powieść Ashtona Lee. Jako, że jestem w szpitalu, niestesty nie będę mogła uczestniczyć w spotkaniu... Ale książkę z chęcią przeczytałam.
"Wiśniowy Klub Książki" to naprawdę ciekawa powieść. Opowiada o bibliotekarce - Maurze Beth - która postanawia walczyć do końca o swoje miejsce pracy. Musi udowodnić władzom, że biblioteka wcale nie jest zbędnym miejscem, o którym wszyscy już zapomnieli.

Teraz troszeczkę o autorze - zdziwicie się, ale cały czas byłam przekonana, że Ashton Lee to kobieta... Dopiero dziś dowiedziałam się, że to płeć przeciwna. "Wiśniowy Klub Książki" to jego literacki debiut. Autor studiował literaturę angielską, co wyjaśnia temat powieści. Ale nie będę was zanudzać, przejdźmy do kolejnego punktu!

Dodajmy co nieco o treści. Główni bohaterowie to dokładnie stworzone postaci. Każdy z nich jest ważny i każdy ma swój własny wątek. Nie wszystko krąży wokół Maury Beth i jej biblioteki. Sporo jest także przyjaźni i miłości między mieszkańcami Cherico.

Moim zdaniem książka ta zasługuje na polecenie, mimo sporej ilości błędów stylistycznych i niedociągnięć. Jest to debiut autora, liczę więc, że w kolejnych powieściach będzie mniej błędów. No cóż - dajmy autorowi szansę się wykazać.
Zdecydowanie podoba mi się sposób pisania i stworzeni bohaterowie.
Moim ulubionym wątkiem są relacje pomiędzy Locke'm Linwoodem a panną Voncille. Jest to chyba najlepiej stworzona część książki (nie licząc Maury Beth i jej biblioteki), a gdy autor wprowadził jeszcze wątek listu od zmarłej żony... To jest świetne!

Podsumowując - "Wiśniowy Klub Książki" jest powieścią naprawdę godną polecenia. Interesujące wątki, dokładnie stworzeni bohaterowie, ciekawa fabuła - to wszystko można znaleźć w książce, którą zadebiutował Ashton Lee.

Na koniec dodam cytat z "Wiśniowego Klubu Książki":
"Nikt nie zajmuje się działem dziecięcym ani sprawami technicznymi. To cud, że w ogóle mam ten komputer. - Tu nachyliła się i zniżyła głos. - Nie mówiąc już, do jakich sposobów muszę się uciekać, żeby zabezpieczyć zbiory. Za ladą na przykład leży zapas orzechowych markizów dla pana Barnesa Putzela. Pilnuje go tu jego młodsza siostra. Gdy zaczął przychodzić, na początku spędzał całe dni w księgozbiorze podręcznym, póki nie zaczynał zderzać ze sobą tomów encyklopedii jak talerzy. Byłyśmy zmuszone prosić go o ich odłożenie i wypraszać. Pewnego dnia jednak jego siostra przyszła i zaproponowała, żebyśmy ukradkiem częstowały go ciastkami z masłem orzechowym, zanim pójdzie do katalogu podręcznego. Mówiła, że w domu to go zawsze uspokaja. Zastosowałam się więc do jej rady i od tej pory nie mamy z nim problemów. Czuje się jak w raju, studiując encyklopedie w błogosławionej ciszy i bez uszczerbku dpa okładek. Musimy tylko niestety zdzierżyć jakoś jego orzechowy oddech, kiedy przychodzi się pożegnać."

Nie mam pomysłu na tytuł...

Witajcie. Wiem, że dawno nie pisałam... Bardzo dawno.
Krótkie sprawozdanie - przeczytałam "Wiśniowy Klub Książki" Ashtona Lee i zabrałam się czym prędzej za "Chrzest ognia".
Bardzo chciałabym dodać wreszcie jakąś recenzję, ale... Jestem w szpitalu, przed chwilą miałam gastroskopię... Naprawdę, nie czuję się na siłach. Powiem tylko, że moim zdaniem "Chrzest ognia" czyta się dużo szybciej, niż "Czas pogardy", takie przynajmniej odniosłam wrażenie.
Kiedy tylko odzyskam trochę sił po tym wyczerpującym zabiegu, podzielę się z wami moją pierwszą recenzją.
Nie mam sił napisać więcej...
Do szybkiego przeczytania.

poniedziałek, 15 lutego 2016

To wszystko wina Pottera!

Witajcie!
Dawno nie pisałam, wiem. Miałam ostatnio męczące tygodnie, nie miałam siły na nic... Ale już jest lepiej, proszę państwa! Dziś chciałam się podzielić teorią pewnego fana Harrego Pottera. Okazuje się, że powinniśmy podziwiać Dursley'ów!
Już wyjaśniam. Pamiętacie, jak zachowywał się Ron, gdy za długo nosił horkruks? Stawał się agresywny już po paru godzinach.
A teraz przypominam - Harry był przecież horkruksem. Musiał więc oddziaływać na Dursey'ów przez... dziesięć lat!
Powinniśmy podziwiać ich, że nie zwariowali.
Ciekawe, jakimi ludźmi by byli, gdyby Harry nie miał w sobie cząstki Voldemorta?
Tutaj macie artykuł na ten temat.

Wkrótce się odezwę, cześć!

piątek, 5 lutego 2016

Nadszedł "Czas pogardy"!

Czas pogardy? Ale dla kogo? No cóż... Jeśli tak dalej pójdzie, to dla mnie. Mija siódmy dzień, odkąd napisałam ostatniego posta. Wybaczcie, naprawdę jestem teraz bardzo zapracowana, a kiedy się nie uczę, zasypiam. Dziś, na szczęście, wreszcie udało mi się zaanektować dla siebie dziesięć minut wolnego czasu. Dziękuję czytelnikom mojego bloga, którzy dotrwali do dzisiaj, jesteście świetni!

Zaczynajmy więc, nie mam wiele czasu. Niedawno skończyłam "Krew Elfów" i zabrałam się za "Czas pogardy". Tutaj, niestety, znów będę musiała przerwać, czeka na mnie "Kordian" Juliusza Słowackiego, łyskając złowrogo ślepiami. To chyba jedyna lektura (nie licząc "Kamizelki" Bolesława Prusa w gimnazjum, której nie przeczytałam na czas tylko dlatego, że po prostu zapomniałam), której nie zmogłam. Teraz muszę to nadrobić, bo matura coraz bliżej...

Już nie wiem, doprawdy, jak mi się układa z Wyzwaniem Książkowym... Zapewne już dawno zawaliłam terminy. Może poradzę sobie z tym inaczej. Będę zapisywać, ile książek muszę przeczytać w danym miesiącu. Tak będzie łatwiej, bo nie zawsze mam czas. W następnym poście załączę podsumowanie stycznia i plan na luty. Dodam też niedługo zdjęcie mojego stosiku książkowego (dla niezorientowanych - ostatnio kupione książki) i zacznę na poważnie podchodzić do Wyzwania. Zamieszczę też listę kryteriów, którą będę na bieżąco uaktualniać.

To chyba tyle na ten moment.
Cytat na dziś:

"- Czy rozumiesz teraz, czym jest neutralność, która tak cię porusza? Być neutralnym to nie znaczy być obojętnym i nieczułym. nie trzeba zabijać w sobie uczuć. Wystarczy zabić w sobie nienawiść."

Może jeszcze jeden:

"- Drwicie sobie za mnie?
- Pod żadnym pozorem. Naprawdę chciałbym uzupełnić luki w wykształceniu.
- Hmmm... Jeśli naprawdę... Czemu nie. Posłuchajcie zatem. Rodzina Hyphydridae, należąca do rzędu Amphipoda, czyli Obunogów, obejmuje cztery znane nauce gatunki. Dwa z nich żyją wyłącznie w wodach tropikalnych. W naszym klimacie spotyka się natomiast, obecnie bardzo rzadko, niewielką Hyphydra longicauda, oraz osiągającą nieco większe rozmiary Hyphydra marginata. Biotopem obu gatunków są wody stojące lub wolno płynące. Są to rzeczywiście gatunki drapieżne, preferujące jako pokarm stworzenia ciepłokrwiste... Macie coś do dodania?
- Chwilowo nie. Słucham z zapartym tchem.
- Tak, hmm... W księgach znaleźć też można wzmianki o podgatunku Pseudohyphydra, żyjącym w bagnistych wodach Angrenu. Jednak ostatnio uczony Bumbler z Aldersbergu dowiódł, że jest to całkowicie odrębny gatunek z rodziny Mordidae, czyli Zagryźców. Żywi się wyłącznie rybami i małymi płazami. Został nazwany Ichtyovorax bumbleri.
- Ma potwór szczęście - uśmiechnął się wiedźmin. - Już po raz trzeci został nazwany.
- Jak to?
- Stwór, o którym mówicie, to żyrytwa, w Starszej Mowie nosząca nazwę cinerea. A jeśli uczony Bumbler twierdzi, że żywi się wyłącznie rybami, to wnoszę, że nigdy nie kąpał się w jeziorku, w którym żyrytwy bytują. Ale pod jednym względem Bumbler ma rację: z żagnicą cinerea ma tyle wspólnego, co ja z lisem. Obaj lubimy jeść kaczuszki."
(oba cytaty pochodzą z powieści "Krew Elfów" Andrzeja Sapkowskiego)
Do przeczytania!

piątek, 29 stycznia 2016

Nie umiem inaczej...

Wiecie... Muszę czytać kolejne tomy sagi o Wiedźminie, przeplatając je innymi książkami. Nie potrafię inaczej. Dzisiaj na przykład przebrnęłam przez kilka zaledwie stron "Krwi Elfów" i coś mnie zablokowało. Nie mogłam zmusić się do przewrócenia kartki. Wtedy pomyślałam o niedawno wypożyczonej przez mamę książce - "DziwNym przYpadku pSa noCną porĄ" Marka Haddona. Przeczytałam ją w niecałe pięć godzin (co pozwoliło mi trochę nadgonić z wyzwaniem). Opowiada o chłopcu cierpiącym na chorobę Aspergera, odmianę autyzmu.

Właściwie dlaczego mówi się na przykład "cierpi na chorobę Aspergera"? Z książki jasno wynika, że Christopher wcale nie odczuwa cierpienia w związku z autyzmem. Wręcz przeciwnie - dzięki temu jest wyjątkowy i potrafi zdziałać o wiele więcej, niż normalny człowiek.
Przez swoją chorobę nie jest gorszy. Jest po prostu... Inny. Wyjątkowy.
Ma odmienny sposób myślenia, to wszystko. Nie ubolewa nad tym, jaki się urodził.

Jutro wracam do "Krwi Elfów".

Cytat na dziś:

"W drodze do szkoły autobus, którym jechałem, minął 4 czerwone samochody jeden po drugim, co oznaczało Dobry Dzień, więc postanowiłem nie smucić się tego dnia Wellingtonem.
Pan Jeavons, szkolny psycholog, spytał mnie kiedyś, dlaczego 4 czerwone jadące jeden po drugim oznaczają Dobry Dzień, 3 czerwone samochody Niezły Dzień, 5 czerwonych samochodów Wspaniały Dzień, a 4 żółte auta Czarny Dzień, czyli taki, w którym do nikogo się nie odzywam, siedzę sam, czytając książki, nie jem lunchu i nie ryzykuję. Powiedział, że zaskoczyłem go tym niezbyt logicznym rozumowaniem, bo uważał mnie za bardzo logiczną osobę.
Odparłem, że lubię, kiedy panuje porządek. Logika zaś jest jednym ze sposobów porządkowania rzeczy. Zwłaszcza w przypadku liczb lub argumentów. Ale rzeczy można porządkować na inne sposoby. Stąd właśnie moje Dobre i Czarne Dni. Jeśli ktoś wychodzi rano z domu do biura i widzi, że świeci słońce, czuje się szczęśliwy, a kiedy widzi, że pada deszcz, robi mu się smutno. Wszystko zależy od pogody. A przecież pracuje w biurze, więc pogoda nie ma nic wspólnego z tym, czy ma dobry, czy zły dzień."
("DziwNy przYpadek pSa noCną porĄ" - Mark Haddon)

wtorek, 26 stycznia 2016

"Tylko trochę poświęcenia."

Witajcie! 

Na początek jeszcze trochę wieści na temat kawki.
Pojechała do Chorzowa, do Fundacji – Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Ptaków „Włochatka”, prowadzonej przez wielkiego pasjonata ptactwa – pana Eugeniusza Włochowicza. To bardzo sympatyczny człowiek, który z powołania zajmuje się ratowaniem dzikich ptaków. Trafiają do niego zarówno sowy, jak i zwykłe wróble. Ostatnio dzwoniliśmy do pana Eugeniusza i mamy dobre wieści. Kawka czuje się dobrze, i jest duża nadzieja, że całkowicie wróci do zdrowia.

Dobrze, ale co z książkami? Czytam nadal (cóż, brak czasu) „Miecz przeznaczenia”. Jednym z najsmutniejszych opowiadań z sagi o Wiedźminie jest „Trochę poświęcenia”. Przyznam się, że nawet poleciało kilka łez (więcej spoilerów nie będzie). Mimo wszystko z czystym sumieniem mogę polecić to opowiadanie. Może i jest to bardzo smutna historia, ale zarazem jest jedną z najpiękniejszych.

Szczególnie spodobały mi się dwa opowiadania – „Wieczny ogień” i „Granica możliwości”.

Ze smutkiem stwierdzam, że to tyle na dzisiaj. Nie czuję się na siłach, żeby napisać coś więcej, ale przysięgam, że niedługo dodam naprawdę porządnego posta.


Cytat na dziś:

„Drzwi otwarły się gwałtownie i do kantorka wbiegło coś bez czapki.
- Szczawiór melduje, że wszystko gotowe! – wrzasnęło cienko. – Pyta, czy nalewać?
- Nalewać! – zagrzmiał niziołek [Dainty]. – Natychmiast nalewać!
- Na ryżą brodę starego Rhundurina! – zawył Vimme Vivaldi, gdy tylko za gnomem zamknęły się drzwi. – Nic nie rozumiem! Co tu się dzieje? Co nalewać? W co nalewać?
- Pojęcia nie mam – wyznał Dainty. – Ale interes, Vimme, musi się kręcić.”


Do jutra!


Kawka mruga do was na powitanie!

"Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza."

Właśnie w tej chwili udało mi się wreszcie skończyć "Miecz przeznaczenia" i natychmiast zabieram się za "Krew elfów" (lub Elfów - znalazłam różne wersje). Muszę sporo nadrobić.
Mam nadzieję, że pierwszą książkę w sadze będzie czytało się równie miło, co zbiory opowiadań. Zobaczymy.

Na razie tylko tyle, wracam do powieści. Napiszę jeszcze, prawdopodobnie wieczorem.

Cytat na dziś:

"Położył się obok dziewczynki, okrył ją swoją kurtką.
- Śpij - powiedział. - Śpij, mała sierotko.
- Akurat! - zaburczała. - Jestem księżniczką, a nie sierotką. I mam babkę. Moja babka jest królową, nie myśl sobie. Jak jej powiem, że chciałeś mnie zbić pasem, moja babka każe ci ściąć głowę, zobaczysz.
- Potworne! Ciri, miej litość!
- Akurat!
- Jesteś przecież dobrą dziewczynką. Ucinanie głowy okropnie boli. Prawda, że nic nie powiesz?
- Powiem.
- Ciri.
- Powiem, powiem, powiem! Boisz się, co?
- Strasznie. Wiesz, Ciri, jak człowiekowi utną głowę, to można od tego umrzeć.
- Naśmiewasz się?
- Gdzieżbym śmiał."

Bywajcie!

czwartek, 21 stycznia 2016

(Po)ranna kawka?

Dawno nie pisałam, ale cóż... Takie życie w trzeciej klasie. Nie zawsze się da.
Wczoraj miałam przygodę z (po)ranną kawką. Nie mówię tutaj o gorącym (lub mrożonym) napoju pitym rankiem, ale o dzikim ptaku prawdopodobnie ze złamanym skrzydłem i uszkodzoną nogą. Znalazłam wczoraj biedactwo kuśtykające po krawężniku w okolicach przystanku Rybna. Nie mogłam jej tak zostawić. Jeszcze chwila i wpadłaby pod koła samochodu! Ruszyłam na ratunek i odgoniłam ją od ulicy. Obawiałam się jednak, że bez pomocy zginie szybko z głodu lub po prostu zamarznie. Zadzwoniłam więc po tatę (dwie godziny czekania na mrozie) i wspólnie, z pomocą starszego pana o bardzo dobrym sercu, złapaliśmy (po)ranną kawkę. Wsadziliśmy do pudełka (po glanach zresztą) i zanieśliśmy do domu, by się ogrzała. Tam po jakimś czasie zbudowaliśmy jej wygodne mieszkanko w innym, większym pudełku i urządziliśmy przeprowadzkę. Daliśmy jej wodę i ziarno ze smalcem (specjalnie kupione w sklepie zoologicznym). Potem przykryliśmy pudło materiałem (na noc, żeby jej światło nie raziło - musi mieszkać na korytarzu, bo mama ma alergię) i poszliśmy spać. Dzisiaj zdążyliśmy ją już napoić i odpoczywa sobie w pudełku. Niedługo tata zawiezie kawkę do Chorzowa, gdzie ma się nią zaopiekować pewien człowiek, ale jeszcze nic nie wiadomo.
Ja tymczasem, po udanej operacji "Uwolnić Kawkę" (przypominam, ponad dwie godziny bez ruchu na mrozie) jestem chora i zostałam w domu.

Kawka kawką, ale co z książkami? Skończyłam dziś rano "Johnnego i zmarłych" Terry'ego Prattcheta. Z moich obliczeń wynika, że jeśli chcę działać według planu, muszę do dwudziestego czwartego stycznia przeczytać "Miecz przeznaczenia" Andrzeja Sapkowskiego i dokończyć "Bogów na balkonie" Anji Snellman (ewentualnie wybrać jakąś inną lekturę). Nie mam pojęcia, jak to zrobię... Zobaczymy.

Cytat na dziś?
"Mniej więcej dziesięć minut po wyjściu Johnny'ego zadzwonił telefon. Dziadek jak zwykle wrzasnął Telefon! nie spuszczając wzroku z telewizora, który od kilku lat stanowił sens jego życia. Ponieważ nikogo w domu nie było, nikt na wrzask nie zareagował i telefon dzwonił sobie dalej. W końcu, klnąc pod nosem, dziadek wstał i podszedł do aparatu. Nie zauważył, że pilot od telewizora zsunął się między poduszkę a boczną ścianę fotela, gdzie spędził najbliższe czterdzieści osiem godzin.

Tak?... Nie, nie ma go... Skoro wyszedł, to go nie ma. Kto... niech mnie... Nigdy! Nadal robisz sztuczki? Coś cię ostatnio nie widywałem w mieście... Ano prawda, sam niewiele wychodzę. Jak się czujesz? Aha: zmarłeś, rozumiem. Ale wyszedłeś, żeby zadzwonić, ta nauka to teraz cuda robi. Słychać cię, jakbyś był bardzo daleko. Tak, pamiętam ten numer, który prawie ci się udał, ten z kajdankami i workiem. Tak... Tak... Dobrze, powiem mu. To miło, że zadzwoniłeś. Powodzenia.

Dziadek odłożył słuchawkę, wrócił do pokoju i z powrotem zasiadł przed telewizorem.

Po kilku minutach nagle zmarszczył czoło, wstał i podejrzliwie obejrzał stojący w korytarzu telefon."
("Johnny i zmarli" Terry'ego Pratchetta)

Do jutra!

wtorek, 19 stycznia 2016

Pratchett na balkonie? Coś nie tak!

Witajcie, witajcie, witajcie!

Ostatnimi czasy nie udaje mi się regularnie dodawać postów. To przez maturę i brak czasu z nią związany. Staram się pisać, kiedy tylko mam okazję.

Wkrótce odpowiem na najnowsze komentarze. Tak, widziałam je i jest mi bardzo miło, ale na komentarz zwrotny będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.

Co do wyzwań książkowych, mała zmiana planów. Jestem  w trakcie czytania „Bogów na balkonie” Anji Snellman na DKK. Ciekawa, choć skomplikowana początkowo fabuła wciąga, ale nie jest to lektura łatwa. Niestety wpływa na mnie dość przygnębiająco, a ostatnio takie wrażenia nie są u mnie wskazane, bo i bez tego łatwo się dołuję. Więc, chociaż bardzo tego nie lubię, postanowiłam odłożyć tę książkę na jakiś czas. Na pewno do niej wrócę, bo nie porzucam raz zaczętej powieści.

Obecnie zmieniam jednak front i zabieram się za powieść jednego z moich ulubionych pisarzy -  Terry’ego Pratchetta. Dziś właśnie dostałam od mamy „Johnnego i zmarłych” (stosik książkowy!), zabieram się więc do czytania z nową energią. Naprawdę polecam jego książki, szczególnie tym zdołowanych, smutnym, czy po prostu przemęczonym. Niepowtarzalny humor, ciekawi bohaterowie… No cóż, trzeba się przekonać na własnej skórze. Na początek proponuję „Piekło pocztowe”.



Cytat na dziś?

„Susan była dostatecznie inteligentna, by wiedzieć, że zdanie Ktoś musi coś z tym zrobić samo w sobie niewiele znaczy. Ludzie, którzy je wypowiadają, nigdy nie kończą a tym kimś jestem ja.”
(„Wiedźmikołaj" Terry’ego Pratchetta)

Howgh!

niedziela, 17 stycznia 2016

Książkowe kącikowanie i studniówka

Witam wszystkich.
Dziękuję, że jesteście mimo mojej nieobecności. Niestety - trzecia klasa to nie przelewki. Wcześniej nie pisałam, ponieważ byłam na skraju wycieńczenia, wczoraj natomiast miałam studniówkę. Bawiłam się doskonale. Był to niezapomniany wieczór. Jednak tańce do czwartej (lub piątej, nie wiem dokładnie) nad ranem dają w kość i dziś czuję się bardzo zmęczona... Jednakże postanowiłam wypełnić obowiązki i dodać posta, z czego, zapewne, choć trochę się ucieszycie.

Powiem wam coś. Powoli sypie się mój dwuletni plan książkowy. Wczoraj miałam skończyć "Bogów na balkonie, tymczasem jestem dopiero na osiemdziesiątej czwartej stronie (z dwustu pięćdziesięciu trzech). Jednak jest nadzieja. Następną książką jest "Miecz przeznaczenia", czyli kolejny zbiór opowiadań Sapkowskiego. Mam wrażenie, że przeczytam to szybciej, niż normalną lekturę, więc nawet, jeśli "Bogów na balkonie" skończę dopiero jutro, to uda mi się nadrobić i wyjdę na prostą.

Niedługo dodam listę wszystkich kryteriów do Wyzwania 2016-2017 i będę odkreślać te już spełnione.

Jeszcze jedno. W celu ułatwienia (i umilenia) sobie czytania, wybudowałam w rogu pokoju Kącik Książkowy z odpowiednim oświetleniem, wygodnym posłaniem i kocem w roli zasłony zapewniającej mi przestrzeń prywatną. Jest tam bardzo przytulnie i miło, a obraz Kącika zachęca do czytania.

Cytat na dziś:

"Wskutek tamtej decyzji młodsza siostrzyczka Anyżki do tej pory nie umiała po fińsku, jeżeli nie liczyć dzień dobry, spadaj i adresu zamieszkania."

Niedługo znowu się odezwę. Wyczekujcie i bądźcie cierpliwi ("Bądź cierpliwa jak papier...")
Houk!

czwartek, 14 stycznia 2016

"Krainom, których nie ma na żadnej mapie"

Jednak wczoraj nie udało mi się dodać posta. Ale dziękuję za odwiedziny tych wszystkich, którzy śledzą blog codziennie, mimo przerw w pisaniu.
Dzisiaj rano przeczytałam ostatnie trzy procent "Roku 1984". Nie powiem wam, jak się kończy, nie bójcie się. Tym, którzy lubią spoilery (punkt piąty na stronie, do której prowadzi link), polecam inne źródła wiedzy.

Teraz mam niecałe trzy dni na połknięcie ponad dwusto pięćdziesięciowego tomiszcza "Bogowie na balkonie"... Ale co to dla mnie? Osiemdziesiąt cztery strony dziennie? Phi, malutko. Spokojnie się wyrobię.

Cytat na dziś?

"Nie wszystkie wiatry można zrozumieć
Nie wszystkim wiatrom można zaufać
Są takie, co kradną ludzkie westchnienia
Są takie, co omijają kobiety z daleka
Są wiatry próżne, co ubierają się wyłącznie w czerwień
Są wiatry, co żyją pięćdziesiąt dni,
Są wiatry, co żyją tylko jeden wieczór
Są wiatry, co niosą spadających"

Wstęp do "Bogów na balkonie" Anji Snellman.

Do jutra (lub dzisiaj, jeśli się uda)!

wtorek, 12 stycznia 2016

Porażka?

Witajcie!
Niestety, znów tylko krótka notka... Ale jutro dodam coś porządnego.
Nie udało mi się przeczytać "Roku 1984" w terminie (licząc od pierwszego stycznia mam cztery dni na jedną książkę). Jutro dokończę i szybko zabiorę się za kolejną. Tym razem jestem zdeterminowana, by zdążyć na czas (według planu - do szesnastego stycznia).
Tak a'propos - niestety nie jest mi dane wrócić do sagi o Wiedźminie. Czeka mnie jeszcze jedna książka - "Bogowie na balkonie" Anji Snellman. Będziemy przerabiać tę lekturę na spotkaniu DKK (Dyskusyjnego Klubu Książki) w Czeladzi. Zobaczymy, czy przypadnie mi do gustu.

Cytat na dziś?

"Może wariat to po prostu członek jednoosobowej mniejszości."

Może jeszcze jeden:

"Normalność nie jest kwestią statystyki."

Oba cytaty pochodzą z "Roku 1984" George'a Orwella.

Do przeczytania jutro!

niedziela, 10 stycznia 2016

Jeszcze tylko... 3/5!

Witajcie! Wczoraj doczytałam dokładnie do (chciałam napisać, że do czterdziestego procentu/procenta, ale nie znalazłam poprawnej formy - nawet sobie nie zdawałam sprawy z tego, że odmiana jakiegoś wyrazu może nastręczyć tylu trudności... Tutaj możecie poczytać co nie co. Ale wydaje mi się, że obie formy są poprawne.) czterdziestu procent "Roku 1984". Skąd ta dokładna liczba? To z powodu lenistwa. W mojej bibliotece oba egzemplarze są wypożyczone, a ze szkolnych zasobów nie mogę skorzystać, bo połamała mi się karta biblioteczna. Nie mam też czasu, żeby biegać po Sosnowcu. Korzystam więc z czytnika, a tam, zamiast stron, wyświetlają się procenty. Zagadka rozwiązana!
Obecnie jestem dokładnie w połowie (piszę dzisiaj na raty), a mam czas do jutra (aby przestrzegać wyliczonych czterech dni na jedną książkę), więc zabieram się do czytania.

Na koniec dwa krótkie cytaty z "Roku 1984":

"Przestrzegając błahych spraw, można łamać wielkie."

"Uważała, że jeśli się kogoś kocha, to się go kocha, a gdy nie ma już nic, co można by mu zaofiarować, wciąż daje się miłość."

W kółko i w kółko i w kółko i w kółko...

Znów muszę przeprosić. Zawiodłam was. Nie chciałam, naprawdę. Ale czy nikt z was nie był nigdy tak  zapracowany (lub przemęczony), że nie miał siły na najdrobniejsze rzeczy? Na pewno znajdą się tacy ludzie.
Do rzeczy. Ostatnia część wyzwania, trochę o "Roku 1984" i cytat.

Przed państwem...

KSIĄŻKOWE BINGO

1. Zielona okładka
2. Ptaki na okładce
3. Dzieje się w czasie wojny
4. Nieznany autor
5. Romans
6. Przerobiona książka znanego autora (wiecie, na przykład "Duma i uprzedzenie i zombie" - o to mi chodzi)
7. Skierowana do dzieci
8. Dzieje się na Karaibach
9. Książka pierwotnie napisana po łacinie przez znanego do dziś pisarza
10. O roślinach lub dziczy
11. Na jej podstawie powstał film
12. Kwiat na okładce lub w tytule
13. Wydana na wiosnę
14. Dzieje się w Kaliforni lub na Florydzie
15. Opisuje podróż
16. Kwiecień, maj lub czerwiec w tytule
17. Głębokie relacje dziecko - rodzice
18. Dzieje się w liceum
19. Napisana przez kobietę
20. Pierwsza w serii
21. Żółta okładka
22. Treść zaczyna się na "S", "P", "R", "I", "N" albo "G"
23. Dla starszej młodzieży
24. Zombie!

To tyle, jeśli chodzi o całość wyzwania. Już niedługo wstawię zdjęcie mojego stosiku książkowego (pisałam o nim w POCZYTANII 2016) i wymyślę jakąś wygodniejszą wersję przedstawiania wyzwania. Gdzieś, gdzie będzie można na bieżąco śledzić wypełnianie kolejnych punktów.

Teraz opowiem o "Roku 1984" George'a Orwella. Jest to bardzo interesująca książka. Wciąga już od pierwszej strony i nie mogę się doczekać, co będzie dalej. Naprawdę ją polecam. Genialny styl pisania, świetni bohaterowie... No, i opowiada o państwie totalitarnym. Wyjaśnię. W gimnazjum przeczytałam "Folwark zwierzęcy" (także George'a Orwella). Jest to metafora ustroju totalitarnego (należy zwrócić uwagę na hasło "Wszyscy są równi, ale niektórzy są równiejsi"). Od tamtej pory lubię czytać książki o tym właśnie opowiadające (trochę dziwne zajęcie). Dlatego "Rok 1984" ma u mnie duży plus. Zobaczcie:
+

Dobrze, na koniec obietnica, że postaram się pisać codziennie.

Cytat na dziś?

"W swoich rozważaniach zagłębiał się coraz bardziej w labirynt świata dwójmyśli. Wiedzieć i nie wiedzieć; mieć poczucie absolutnej prawdomówności, a jednocześnie wygłaszać umiejętnie skonstruowane kłamstwa; wyznawać dwa zupełnie sprzeczne poglądy na dany temat i, mimo świadomości, że się wzajemnie wykluczają, wierzyć w oba; używać logiki przeciwko logice; odrzucać moralność i zarazem i zarazem rościć sobie do niej prawo; wierzyć, że demokracja jest niemożliwa oraz że Partia stoi na jej straży; zapomnieć wszystko, czego nie należy wiedzieć, po czym przypominać sobie, kiedy się staje potrzebne, a następnie znów szybko wymazywać z pamięci; przede wszystkim zaś stosować ten proces do samego procesu. To była największa sztuka: świadomie wprowadzać się w stan nieświadomości, po czym stawać się nieświadomym dopiero co dokonywanego aktu autosugestii. Nawet samo zrozumienie słowa dwójmyśl wymagało stosowania dwójmyślenia."
(oczywiście "Rok 1984" George'a Orwella)

czwartek, 7 stycznia 2016

Kto pierwszy na mecie?

Hej, to znowu ja.
Ten post będzie porządny, tak, jak obiecałam.
Na początek kolejna część wyzwania.
Przedstawiam wam...

KARCIANE WYZWANIE KSIĄŻKOWE --2-0-1-5-  2016

Gatunek
As - antyutopia
2 - oparta na faktach
3 - historyczna
4 - polityczna
5 - fantasy
6 - dla młodzieży
7 - biografia osoby żyjącej
8 - biografia osoby nieżyjącej
9 - science-fiction
10 - powieść epistolarna
J - przygodowa
Q - romans
K - realizm magiczny

Fabuła
As - nie zawiera postaci ludzkich
2 - toczy się w miejscu, które nie istnieje
3 - kończy się przewrotnie/zaskakująco
4 - kończy się łzawo
5 - kończy się happy endem
6 - tak wciąga, że czytasz po raz kolejny
7 - bohater ginie/zabija kogoś, by zwyciężyć
8 - dokończysz ją po latach
9 - przeczytana w jeden weekend
10 - przeczytana w jedną noc (nie dzień! Od 22:00 do 6:00)
J - rozgrywa się w średniowieczu
Q - rozgrywa się w Europie
K - rozgrywa się podczas wojny

Autor
As - nieznany/wątpliwy
2 - kobieta
3 - mężczyzna
4 - więcej, niż jeden
5 - wydał pod pseudonimem
6 - ma takie same inicjały, jak ty
7 - napisał książkę przed 25-tym rokiem życia
8 - napisał książkę po 50-tym roku życia
9 - przynajmniej jednej lektury szkolnej
10 - napisał całą serię książek
J - był nie tylko pisarzem
Q - wydał tylko jedną książkę
K - jeszcze żyje

Wydanie
As - pochodzi z roku twoich narodzin
2 - liczy sobie więcej, niż 300 stron
3 - liczy sobie mniej, niż 150 stron (phi...)
4 - pochodzi z 2016 roku
5 - pochodzi z XIX wieku
6 - pochodzi sprzed ponad 200 lat
7 - jest tłumaczeniem
8 - została zekranizowana
9 - ma jedno słowo w tytule
10 - ma trzy słowa w tytule
J - ma zwierzę w tytule
Q - w niebieskiej oprawce
K - w innym języku, niż polski

No, teraz została do zaprezentowania tylko jedna część wyzwania - ale o tym jutro.

Teraz o "Ostatnim życzeniu". Przed chwilą skończyłam czytać. Wrażenia? Znakomite opowiadania, świetny język, ostry humor, genialnie stworzeni bohaterowie. Napotkać można takie perełki dowcipu, jak choćby "Spadający nie wiadomo skąd pieczony bażant, wciąż z kilkoma pręgowanymi piórami tkwiącymi w kuprze, wyrżnął go w plecy.", "Krzycząc dziko, niby wielki głuszec, przeleciał nad ich głowami kasztelan Hexo." lub
"- Myszowór?
- Tak, królowo.
- Czy ta twoja różdżka... Stłukłam sobie kręgosłup. I okolice.
- Na rozkaz, królowo."

Na okładce powinien być ogromny napis "UWAGA, WCIĄGA!". Moim ulubionym opowiadaniem stało się "Ziarno prawdy". Przeczytałam je chyba trzy razy. Nic więcej nie zdradzę.

Teraz, niestety, muszę zrobić przerwę w wiedźminowej sadze. Czeka na mnie "Rok 1984" Georga Orwella. Lektura szkolna. Ale już za cztery dni ruszamy do znów na przygodę!

Cytat na dziś:

"- Spójrzcie tylko tam, widzicie te góry? Tam elfy mieszkają, tam jest ichnie królestwo. Pałace ichnie, powiadam wam, całe są ze szczerego złota. Oho, panie! Elfy, powiadam wam. Zgroza. Kto tam pójdzie, ten już nie wraca.
- Tak sądziłem - rzekł Geralt chłodno. - Właśnie dlatego wcale się tam nie wybieram."

środa, 6 stycznia 2016

Tak, wiem, jestem beznadziejna.

Wiem. Naprawdę. Nie musicie mi tego mówić. Jestem świadoma tego, że emanuję beznadziejnością niczym odpady radioaktywne... tym czymś, czym emanują.
Ostatnio nie mam kiedy pisać, musicie mi wybaczyć. Jutro (a właściwie już dzisiaj, bo jest po północy) dodam porządnego posta. Z wyzwaniem, opisem "Ostatniego życzenia", cytatem i ciekawostkami.
Teraz jednak musicie się zadowolić przeprosinami.

Cytat na dziś?
"Natenczas Wojski chwycił na taśmie przypięty 
Swój róg bawoli, długi, cętkowany, kręty (...)"
("Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza) (naprawdę źle ze mną, przez dłuższą chwilę próbowałam sobie przypomnieć, kto to napisał...)

Do rana!

wtorek, 5 stycznia 2016

Jakie jest twoje "Ostatnie życzenie"?

Witajcie. Dziś króciutko, bo nie czuję się najlepiej. Kończę opowiadanie "Mniejsze zło". Szczegóły o "Ostatnim życzeniu" jutro. Zamieszczam trzecią część Wyzwania Książkowego 2016-2017.

MINI BOOK CHALLENGE 2016

2016 ogłoszono Rokiem Henryka Sienkiewicza.
Wybrane dzieło wybitnego autora.

Strach się bać.
Horror polskiego autora.

Zbrodnia bywa śmieszna.
Komedia kryminalna.

Atak jest najlepszą obroną.
Powieść kryminalna lub thriller polskiego autora.

Niepohamowany apetyt (nad tym punktem się jeszcze zastanawiam).
Powieść z literatury erotycznej.

Na starych śmieciach.
Powieść zalegająca na regale od co najmniej trzech i pół roku.

Nie ma, jak w domu.
Książka, której akcja toczy się w twoim mieście lub w jego pobliżu.

Stare, ale jare.
Książka, która ma więcej, niż sto lat.

40-ta rocznica śmierci Agaty Christie
Jedna książka królowej kryminału.

Zapomniał wół, jak cielęciem był.
Debiut polskiego autora wydany w 2016 roku.

Nie ma, że boli.
Książka, której nie udało ci się kiedyś skończyć.

Oczy są miłości posłańcem.
Klasyczny romans z XIX lub XX wieku.

Podobni, jak dzień do nocy.
Książka autora o takich samych inicjałach.

Bez ciekawości nie ma mądrości.
Książka, której autor otrzymał Nagrodę Nobla.

Syty głodnego nie zrozumie.
Książka, która ma więcej, niż 800 stron.

W grupie siła.
Książka, która ma więcej, niż jednego autora.

Oto i kolejna część wyzwania. Dzisiaj cytatu na koniec niestety mi zabrakło.
Do przeczytania jutro!

niedziela, 3 stycznia 2016

(prawie) Koniec z Holmesem i druga część wyzwania

Witajcie! Na początek ogłoszenie. Kolejne siedem opowiadań za mną. Dokończyłam tym samym książkę "Przygody Sherlocka Holmesa". Pozostało mi kilka w "Pamiętnikach/Wspomnieniach Sherlocka Holmesa", jednakże tom ten zaginął w czeluściach mojego domu. Uznałam też, że nie będę czekać z czytaniem kolejnych powieści, aż przetłumaczę "Sense and Sensibility and Sea Monsters", bo zajęłoby mi to po prostu za dużo czasu. 
Więc zabieram się za czytanie sagi o Wiedźminie, a czynności translatorskie będę wykonywać w tym samym czasie.

Poniżej spis przeczytanych opowiadań:

* "Stowarzyszenie Rudowłosych"
* "Ostatnia zagadka"
* "Pusty dom"
* "Trzej studenci"
* "Przedsiębiorca budowlany z Norwood"
* "Zabójstwo przy moście"
* "Samotna cyklistka"

W tym tomie znajduje się jeszcze jedno opowiadanie - "Brylant kardynała Mazariniego", ale - niestety - nie jestem zdolna go przeczytać, wydanie jest bowiem zniszczone i brakuje kilkunastu ostatnich stron.

Zabieramy się zatem za sagę o Wiedźminie, a "Przygody Sherlocka Holmesa" posłużą do spełnienia jednego z kryteriów wyzwania 2016 - 2017.

Poniżej przedstawiam drugą część wyzwania:

CZYTELNICZE WYZWANIE 2016

WERSJA PODSTAWOWA
1. Pisana z punktu widzenia dziecka
2. Autor ma na imię tak samo, jak ja
3. Wydana jak najbliżej dokładnej daty moich dziesiątych urodzin
4. Więcej, niż 300 stron
5. Ma więcej, niż pięć części
6. Polski autor urodzony w twoim województwie
7. Wydana w 2016 roku
8. Na jej podstawie powstał film (dla utrudnienia - gra)
9. Ma trzech autorów
10. Książka ulubionego autora, której do tej pory nie przeczytałam
11. Napisana przez kogoś przed 20-tką
12. Z gatunku, za którym nie przepadam
13. Książka, do której lubię wracać
14. Polecona przez kogoś
15. Ma zaskakujące zakończenie
16. Oparta na prawdziwej historii
17. Zekranizowana w 2015 roku
18. Wydana oryginalnie w języku innym, niż polski i angielski
19. Główny bohater ma takie same inicjały, jak mój nauczyciel angielskiego
20. Bez wątku miłosnego
21. Główny bohater ma rude włosy
22. Porusza temat tabu
23. Akcja toczy się w czasie wojny
24. Główny bohater ma imię podobne do mojego
25. Bez szczęśliwego zakończenia
26. Wybrana ze względu na okładkę
27. Przeczytana w dzieciństwie
28. Ma minimum 100 lat

NA DOKŁADKĘ (DLA CHĘTNYCH)
° Lektura szkolna
° Akcja toczy się poza Europą i Ameryką Północną
° Ma więcej, niż 800 stron
° Biografia
° Z wątkiem świątecznym
° Debiutancka książka mojego ulubionego autora
° Po angielsku
° Książka ulubionego autora mojego przyjaciela
° Zaczęłam, ale nie skończyłam
° Książka, którą znajdę w księgarni, bibliotece lub antykwariacie
° Książka autora, o którym nigdy nie słyszałam
° Z liczbą w tytule

A JEŚLI JEST CI WCIĄŻ MAŁO... (DLA CHĘTNYCH BĄDŹ NA WYMIANĘ)
¤ Bawi do łez
¤  Książka, którą znajdziesz u babci (niekoniecznie twojej)
¤  Imię w tytule
¤  Horror
¤  Książka z "Czarnej serii"
¤  Książka o platonicznej miłości
¤  Z wątkiem uzależnień
¤  Nazwa miasta w tytule
¤  Mrozi krew w żyłach
¤  Tytuł ma tyle samo sylab, co twoje imię
¤  Ma więcej, niż siedmiu bohaterów
Jutro podam kolejną część wyzwania, mam nadzieję, że wam się podoba. Chciałam tylko zaznaczyć, że jeśli jakieś kryterium się powtarza, należy spełnić każde oddzielnie.
Zaczynam "Ostatnie życzenie" Andrzeja Sapkowskiego, a tymczasem cytat na dziś:
"To niegroźny gość. Nazywa się Parker, dusiciel z zawodu i prawdziwy mistrzw grze na organkach. Nic sobie z nie robię."
(z opowiadania "Pusty dom")
Do przeczytania!

sobota, 2 stycznia 2016

Kolejne opowiadania, błąd i wyzwanie

Witajcie! Dzisiaj aż trzy sprawy. Na początku chciałam poinformować, że za mną już kolejne dziesięć opowiadań (czyli, jeśli parrafraza się nie myli, zostaną nam tylko trzydzieści trzy historie). Tytuły świeżo skończonych znajdziecie poniżej.

* "Rytuał rodu Musgrave'ów"
* "Dżentelmeni/Dziedzice z Reigate"
* "Traktat morski"
* "Karol August Milverton"
* "Korona/Diadem z berylów"
* "Skandal w Czechach/Bohemii"
* "Sprawa tożsamości"
* "Pięć pestek pomarańczy"
* "Błękitny karbunkuł"
* "Umierający detektyw"

Nie dziwię się, parrafrazo, że to ostatnie jest twoim ulubionym opowiadaniem. W tym wypadku całkowicie utożsamiałam się z doktorem Watsonem. Nie mogę powiedzieć nic więcej, nie zdradzając fabuły i zakończenia, więc na tym poprzestanę. 

Polecam także opowiadanie "Sprawa tożsamości", ponieważ jest to jedna z niewielu spraw, które czytelnik jest w stanie rozwiązać sam. Nie ma prawie żadnych dowodów, o których wiedziałby Holmes, a my nie. Jedynie kwestia maszyny do pisania, ale można poradzić sobie i bez tego.

Druga sprawa to błąd który może nim nie być. Chodzi mi o opowiadanie "Pięć pestek pomarańczy". Jest tam mowa o działalności Ku-Klux-Klanu. Odszukałam w encyklopedii potrzebne informacje i dowiedziałam się, że organizację oficjalnie rozwiązano w 1869 roku, ale nielegalnie działała do 1876 roku. Natomiast sprawa w opowiadaniu jest umiejscowiona w przedziale czasowym, który kończy się w sierpniu 1887 roku! Ponieważ jednak moja rodzina jest równie dociekliwa, jak ja, tacie udało się znaleźć wzmiankę o dalszej potajemnej działalności Ku-Klux-Klanu, po 1876 roku. Może to być więc błąd, ale nie musi. Chciałam się jednak podzielić spostrzeżeniem z moimi czytelnikami.

Na koniec wyzwanie. Postanowiłam poszukać wyzwań (kto wymyśli pasujący synonim?) książkowych na ten rok. Znalazłam kilka (także na poprzedni) i postanowiłam je zmodyfikować, połączyć i dać sobie dwa lata na ich zrealizowanie. Ponieważ naliczyłam sto pięćdziesiąt siedem książek, wychodzi jedna książka na ponad cztery dni, więc jakoś dam radę. Pod spodem zamieszczam pierwszą część wyzwania (nie będę was zamęczać wszystkimi naraz, zanudzilibyście się na śmierć czytając):

POCZYTANIA 2016 - zadania dla urozmaicenia czytania
P - pierwsza książka, której tytuł zobaczysz w treści innej książki
O - ogłoszona najlepszym debiutem 2015 według ulubionego blogera
C - czwarta książka ze stosiku książkowego (wykonać cztery razy)
Z - zawsze chciana, ale nie czytana
Y - dowolna książka autora, który urodził się jak najbliżej daty urodzenia twojego ulubionego autora
T - taniocha, upolowana w promocji
A - ambitna lektura - sięgamy po dzieło, które zdobyło literacką nagrodę
N - z nazwiskiem autora, które cię rozbawiło
I - imię autora to imię twojej pierwszej miłości
A - anonimowo, czyli książka, którą zobaczysz u kogoś nieznajomego (w autobusie/w pociągu/na ulicy)
2 - wydana co najmniej dwa razy (wznowiona)
0 - książka wydana przed rokiem twojego urodzenia
1 - książka na jeden raz - do zapomnienia po przeczytaniu
6 - sześć tytułów, które polecisz innym, bo wbiły cię w fotel (ewentualnie krzesło) w 2016 roku

I wreszcie cytat dnia:
"No tak - powiedział - zawsze twierdzę, że człowiek powinien mieć mózgownicę umeblowaną najpotrzebniejszym sprzętem, a resztę może wyrzucić do graciarni, dokąd sięgnie w razie potrzeby." (czyżby pewne nawiązanie do Pałacu Pamięci?) (z opowiadania "Pięć pestek pomarańczy"

piątek, 1 stycznia 2016

Książkowego Nowego Roku!

Na początek rozstrzygnięcie pewnej kwestii. Zastanawialiście się kiedyś, czy życzenia "szczęśliwego Nowego Roku powinny być pisane małą, czy dużą literą (jeśli ktoś chciałby mi wytknąć błąd, to odsyłam do artykułu profesora Miodka i zalecam zerknąć na ostatni akapit)? Pewnie tak. Informuję więc, że według mnie obie formy są poprawne. Czytamy tutaj:
"Życzenia z okazji Nowego Roku są życzeniami, które dotyczą oczywiście całego roku kalendarzowego, rozpoczynającego się świętem Nowego Roku, a nie tylko jednego dnia, jak by z pisowni wynikało. Zwyczajowo przyjęło się jednak, że życzenia na cały rok zapisujemy tak, jak gdyby dotyczyły tylko pierwszego dnia tego roku: szczęśliwego Nowego Roku.". Użycie wyrażenia zwyczajowo przyjęło się to dla mnie wystarczający dowód na to, że druga forma też jest poprawna.

Przejdźmy zatem do tematu książek. Co przygotowałam na dzisiaj? Prawdę mówiąc nic. Jestem półprzytomna, spałam około pięciu godzin... Postaram się jednak improwizować. Opowiem wam o Książkowym Wyzwaniu 2015.

Jest to dwadzieścia osiem kryteriów dotyczących książek czytanych w zeszłym roku. Aby zaliczyć wyzwanie, trzeba było spełnić wszystkie. Obawiam się, że zabrakło mi czterech punktów.
Przejdźmy do rzeczy. Poniżej przedstawiam listę kryteriów. W nawiasach podałam książki, które pozwoliły mi spełnić większość z nich.

KSIĄŻKOWE WYZWANIE 2015
1. Więcej, niż 215 stron ("Zbrodnia i kara" Fiodora Dostojewskiego)
2. Autorem jest kobieta ("Duma i uprzedzenie" Jane Austen)
3. Została wydana w 2015 roku (brak)
4. Ma smutne zakończenie ("Atramentowa krew" Cornelii Funke)
5. W tytule jest nazwa miasta (?)
6. Książka, na podstawie której powstał film ("Papierowe miasta" John'a Green'a)
7. Ma więcej, niż sto lat ("Przygody Sherlocka Holmesa" Arthura Conana Doyle'a)
8. Oparta na prawdziwej historii (hmm... Nic mi nie przychodzi do głowy, ale pewnie coś przeczytałam)
9. Ma tylko jedno słowo w tytule ("Wyprawa" J. R. R. Tolkiena)
10. Autor ma takie same inicjały, jak ja ("Trafny wybór" Joanne Rowling - zważywszy na to, że środkowy inicjał "K.", czyli "Kathleen" to wymysł autorki)
11. Została wydana w roku moich narodzin ("Harry Potter i Kamień Filozoficzny" J. K. Rowling - czytany któryś raz)
12. Ma co najmniej dwóch autorów ("Długa Ziemia" Terry'ego Pratchetta i Stephena Baxtera)
13. W tytule ma imię ("Rumo i cuda w ciemnościach" Waltera Moersa)
14. Autorem jest mężczyzna ("Kot alchemika" Waltera Moersa)
15. Miałam przeczytać w szkole, ale się nie udało ("Kordian" Juliusza Słowackiego)
16. Napisał ktoś przed trzydziestką (z pewnością czytałam taką książkę, ale nie mogę znaleźć... Jakieś pomysły?)
17. W tytule jest kolor ("Atramentowe serce" Cornelii Funke - kto mi powie, że atramentowy to nie kolor?)
18. Przeczytana w jeden weekend (właściwie większość, ale mogę podać "7 dni" Ainsworth Eve)
19. Nie ma w niej ludzi ("Zima Muminków" Tove Jansson)
20. Typowy romans (nie wiem, czy taki typowy, ale nie mam nic innego - "Rozważna i romantyczna" Jane Austen)
21. Poradnik ("Szkoła przetrwania" Beara Gryllsa - znów czytana któryś raz)
22. Historyczna lub polityczna ("Instytut młodych naukowców" Matthew Pearl'a - powieść beznadziejna, ale przydaje się do spełnienia kryteriów)
23. W języku angielskim ("A Very Long Way From Anywhere Else" Ursuli LeGuin - czytana drugi raz)
24. Autor pod pseudonimem ("Lalka" Bolesława Prusa)
25. Akcja rozgrywa się podczas wojny (choćby opowiadania Tadeusza Borowskiego, "Medaliony" Zofii Nałkowskiej)
26. Główny bohater ma imię na tę samą literę, co ja ("Lodowa Kraina" Pierdomenico Baccalario)
27. Akcja nie dzieje się w Europie ("Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa)
28. Zaczęłam kiedyś czytać, ale nie skończyłam ("Dwie wieże" J. R. R. Tolkiena... lub saga o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego)

To tyle na teraz. Być może uda mi się dodać jeszcze jednego posta, ale niczego nie obiecuję.