środa, 30 grudnia 2015

Pierwszy kęs za nami!

Mamy pierwszy sukces! Właśnie skończyłam trzynaste opowiadanie o Holmesie.
Do tej pory przebrnęłam przez te historie:

* "Srebrna Gwiazda"
* "Żółta twarz"
* "Urzędnik z biura maklerskiego"
* "Gloria Scott"
* "Trzej Garridebowie"
* "Zaginiony sportowiec"
* "Szlachetnie urodzony kawaler"
* "Sprawa Czerwonego Kręgu"
* "Sprawa Diabelskiej Stopy"
* "Druga plama"
* "Tajemnica Wisteria Lodge"
* "Zniknięcie lady Frances Carfax"
* "Sprawa kartonowego pudełka"

Teraz zaczynam "Rytuał Musgrave'ów". Postępują też prace nad tłumaczeniem "Sense and Sensibility and Sea Monsters". Będę was informować na bieżąco.

Cytat na dziś:
"- Nie mamy zbyt wiele czasu - mruknął Holmes. - Jeśli będzie pan nas próbował powstrzymać, może pana spotkać krzywda. Gdzie jest trumna?
- Po co panu trumna? Jest już wykorzystana. Ma swojego lokatora.
- Muszę go obejrzeć.
- Nie zgadzam się!
- Pańskie prawo - odparł mój przyjaciel, odpychając go i wchodząc do hallu."
(z opowiadania "Zniknięcie lady Frances Carfax")

wtorek, 29 grudnia 2015

Zdążę przed północą?!

Hej! Może uda mi się skończyć tego posta przed końcem dnia. Aktualnie jest dokładnie 23:40, a ja mam jeszcze dwadzieścia minut.
Napiszę więc krótką notkę. Sumiennie czytam opowiadania o genialnym detektywie, a w wolnych chwilach oglądam serial o tytule "Sherlock". Jest tam kilka razy wspomniana metoda tak zwanego Pałacu Pamięci. Polega ona, jak możecie przeczytać tutaj, na używaniu jakiegoś miejsca jako składowiska ważnych wspomnień. Chciałabym zauważyć, że w serialu są nieścisłości (na przykład ta), ale ta technika jest warta uwagi. Obecnie myślę nad miejscem, w którym będę robić eksperymenty z Pałacem Pamięci. Oczywiście chodzi mi o miejsce w wyobraźni.
Przepraszam, że dzisiaj tak mało książkowo i obiecuję poprawę.
Uf, dziesięć minut (23:50).
Coś jeszcze? Tak, myślę, że na dziś pozostała do przekazania tylko jedna informacja. Postaram się zacząć czytać sagę o Wiedźminie już w styczniu.

Dziękuję za komentarze i rady. Dobranoc!
(23:52)

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Śladujcie szuków!

Witam ponownie!
Muszę się wam z czegoś zwierzyć. Nie przemyślałam dobrze decyzji o tłumaczeniu książki Jane Austen. Skończyłam wczoraj dopiero trzeci rozdział. Zazwyczaj czytam bardzo szybko, nawet powieści w oryginale... Ta jednak jest wyjątkowym wyzwaniem, ponieważ postanowiłam zrobić coś, co zaowocuje w przyszłości - przetłumaczyć ją, zdanie po zdaniu. Możecie się domyślić, że bez odpowiedniej wprawy potrzebuję na to  bardzo dużej ilości czasu. Dlatego jednocześnie będę przerabiać opowiadania sir Arthura Conan Doyle'a i opisywać je na blogu. Kiedy już uporam się z jednym i z drugim, przejdziemy do sagi o Wiedźminie.

Właśnie, skoro o Geralcie mowa... Zwrócono mi uwagę (oczywiście nikt inny, tylko mój kochany fan Wiedźmina), że od dwóch czy trzech lat do tych siedmiu książek (przypominam - dwa zbiory opowiadań i pięć powieści) dołączył jeszcze "Sezon burz". Dziękuję za czujność.

Na koniec wyjaśnienie tytułu posta. Otóż oglądałam wczoraj ósmy odcinek "Sherlocka", gdzie genialny detektyw ze swoim najlepszym przyjacielem, byli w stanie upojenia alkoholowego. W takim to momencie zawitała do nich klientka. Nie będę nic więcej mówić. Jeśli was tym zaintrygowałam, sami zobaczycie. Zapewniam, że warto.

A zatem oni niech "śladują szuków", a wy czytajcie!

niedziela, 27 grudnia 2015

Co nieco o "Wiedźminie"

Ponieważ przedzieram się nieprzerwanie przez gąszcz angielskich słów i zdań, ze słownikiem pod pachą i ołówkiem za uchem, ewentualnie kubkiem kawy w ręku, postanowiłam zająć was na razie czymś innym. Trochę czasu minie, zanim zakończę tę wyprawę, a po niej czeka nas jeszcze sir Arthur Conan Doyle.
Czy zaintryguję was mówiąc o planowanej już kolejnej podróży? Może zechcecie mi towarzyszyć? Obiecuję, że nie będziecie się nudzić!
Więc co wy na to? Przeczytacie ze mną sagę o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego? Jeśli jesteście zniechęceni perspektywą przebijania się przez siedem tomiszczy (dwa zbiory opowiadań i pięć powieści)...to muszę przyznać, że ja także. Ale ponieważ mój chłopak jest fanem Wiedźmina, niejako nie mam wyboru. "No tak, ale to najlepszy plan, jaki mamy, więc do dzieła, moi drodzy, do dzieła!" (Ron w dziesiątym rozdziale "Harrego Pottera i Komnaty Tajemnic").

Zatem tak: najpierw kończę "Sense and Sensibility and Sea Monsters", potem czytam opowiadania o Sherlocku, a następnie wspólnie zabieramy się za Wiedźmina.

Pozwolicie, że zakończę w tym miejscu moje wywody, ponieważ im szybciej przebrnę przez powieść Jane Austen, tym bardziej zbliżę się do niezbyt nęcącej mnie sagi.

sobota, 26 grudnia 2015

Lekkie załamanie

Jednak zaczęłam czytać "Sense and Sensibility and Sea Monsters" i... Nie rozumiem większości słów, choć sens zdań jest dla mnie jasny. Załamałam się przy zdaniu: "As she rolled helplessly in the mud and sand, the crab mauled her most thoroughly, surfocating her mouth and nasal passages with its mucocutaneous undercarriage.", gdzie słowa pogrubione to te, których nie zrozumiałam. Tak, to ja wybieram się na filologię angielską.

Niestety dzisiaj tylko tyle, ale jutro dodam dłuższą notkę, obiecuję.

piątek, 25 grudnia 2015

Co nowego u Scooby'ego?

Tak, tak, wiem. Wczoraj nie dodałam posta. Ale mam swoje powody, by sądzić, że nie jest to wielka strata. Kto miał wczoraj czas, żeby tu zajrzeć? Myślę, że niewiele osób. Taka bieganina, przygotowania, sprzątanie, potem gromadzenie rodziny, którą przecież trzeba się zająć, tyle pysznego jedzenia, śpiewanie kolęd, długo oczekiwane prezenty, a na koniec jeszcze trzeba po ewentualnych gościach (lub po sobie) posprzątać. Kto okazał się takim czyścioszkiem, że robił porządki po kolacji wczoraj wieczorem, nie odkładając tego na jutro? Przyznawać się!
(Hmmm... Właśnie zajrzałam do kokpitu co widzę? Wczoraj aż piętnaście wyświetleń! To nawet więcej, niż w poprzednich dniach... Może nie powinnam się tak załamywać myśląc o małej liczbie czytelników?)

Dobrze, a więc co przygotowałam na dzisiaj? Przede wszystkim chciałam się podzielić radością z dwóch kwadratowych, papierowych prezentów, jakie wczoraj dostałam od Aniołka (to nasza rodzinna tradycja, nie przynosi ich Gwiazdka, Święty Mikołaj, nowonarodzony Jezus, ale właśnie taki skrzydlaty dzieciak). Jeden z nich, to "Duma i uprzedzenie" (Jane Austen) w oryginale - czyli "Pride and Prejudice".
Druga to zmodyfikowana przez Bena H. Wintersa wersja "Rozważnej i romantycznej", również w języku ojczystym Jane Austen, czyli "Sense and sensbility and Sea Monsters", gdzie pułkownik Brandon to "skryty człowiek-potwór", wyglądący trochę, jak Davy Jones, a siostry Dashwood zostają wysłane na tajemniczą wyspę.

Przez te święta mam dylemat. Nie wiem, czy uparcie dokończyć najpierw "Sherlocka Holmesa", czy zabrać się za te dwie nowe książki, a dopiero potem powrócić do genialnego detektywa. A za rogiem czeka jeszcze tyle książek (w tym seria o Wiedźminie), że nie mogę długo zwlekać z decyzją. No cóż zobaczymy.

Powiem wam jeszcze, że nadal nie mam czasu, by napisać recenzję "Rozważnej i romantycznej". Ale bądźcie cierpliwi, wy, którzy to czytacie. Już wkrótce ją opublikuję.

Oczywiście przedostatnie zdanie to parafraza słynnego wyrażenia z "Boskiej komedii" Dantego Alighieri:
"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate
Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy wchodzicie", zapisanego na wrotach do Piekła.

środa, 23 grudnia 2015

List od czytelniczki

Dostałam na maila taką oto wiadomość (przeczytajcie, a wszystko się wyjaśni):

"Witaj, Tańcząca z książkami.
Z uwagą śledzę Twój blog już od pierwszego wpisu. Niestety na razie mam problem z publikacją komentarzy, a czasu brak żeby się z nim uporać. Dobrze, że zostawiłaś przy ostatnim wpisie swojego maila. Przynajmniej tą drogą mogłam się z Tobą skontaktować. Może wkleisz mój komentarz na blogu, byłoby mi miło.
 
Wspaniałe, prawdziwie profesjonalne wpisy, widać, że nie tylko czytasz dużo książek, ale również wprawiasz się literacko. Zresztą, kto czyta ten wie, jak wzbogacają wyobraźnię i słownictwo. :)
Z ciekawością śledzę każdy wpis, zapewne nie tylko ja, więc nie zrażaj się brakiem komentarzy, bo wcale nie oznacza to braku czytelników, i nie likwiduj bloga! Byłaby to moim zdaniem niepowetowana strata.
Pozdrawiam serdecznie, życzę wesołych świąt :)

Parrafraza"

Droga Parrafrazo. Bardzo dziękuję za komentarz. Choć przesłany tak nietypową drogą, sprawił mi wiele radości. Miło mi, że ktokolwiek czyta to, co piszę.
Co do komentarzy... Wiem, że masz rację, brak komentarzy ≠ brak czytelników. Postaram się w przyszłości o tym pamiętać.
Tobie także życzę bardzo wesołych świąt.

W tym poście chciałabym również podziękować malykubowi za miłe słowa w dwóch komentarzach i zapewnienie, że "mój blog = ja". Teraz nie czuję się dziwnie, pisząc o sobie.
Miałeś zapewne na myśli Grażynę Świtałę.

Ogłoszenia parafialne.
Jeszcze dziś postaram się napisać o "Rozważnej i romantycznej" i w tym tygodniu rozpocząć pisanie o Sherlocku Holmesie.

Życzę wszystkim czytelnikom wesołych, a przede wszystkim spokojnych świąt.

wtorek, 22 grudnia 2015

"To elementarne, drogi Watsonie."

Dzisiaj opowiem trochę o moim zamiłowaniu do dzieł sir Arthura Conan Doyle'a. Genialny detektyw, Sherlock Holmes, postać wzorowana na Josephie Bellu (zaangażowanym w sprawę tajemnicy Ardlamont) jest jednym z moich ulubionych bohaterów literackich, choć niewielu o tym wie.
Niestety - do tej pory nie dane mi było przeczytać wszystkich opowiadań o sztuce dedukcji. Jako, że aktualnie czytam "Rozważną i romantyczną", nie mogę zająć się dziennikami doktora Watsona. Obiecuję jednak, że gdy tylko skończę powieść Jane Austen, zabiorę się za te dzieła.
Zainteresowanych sztuką dedukcji odsyłam do dwóch świetnych blogów, które wprawdzie mają mnóstwo błędów merytorycznych, ale za to genialnie oprowadzają po świecie Sherlocka i pomagają poznać techniki przez niego stosowane.

+ Sztuka Dedukcji
+ Polski Sherlock Holmes

Zapraszam także na stronę poświęconą szyfrom:

+ Skrypty szyfrujące
+ Wykłady o kryptografi (+ zadania i testy)

Tak na koniec... Czy ktoś w ogóle czyta to, co ja tu tworzę? Jeśli tak, to... Odezwijcie się. Mam podły humor i naszła mnie ochota, żeby usunąć tego bloga. Naprawdę mi pomoże, jeśli ktokolwiek się odezwie, zostawi komentarz, czy chociaż napisze na maila (zasypana.przez.ksiazki@onet.pl)

"Nic tak nie objaśnia sprawy, jak opisanie jej innej osobie." (Sherlock do Watsona w opowiadaniu "Srebrna Gwiazda")

"-Mamy dobre tempo - rzekł, patrząc to przez okno, to na zegarek. - Jedziemy teraz z prędkością piędziesięciu trzech i pół mili.
- Nie zauważyłem słupków milowych - odparłem.
- Ja również nie. Ale słupy telegraficzne na tej linii stoją co sześćdziesiąt jardów, a reszta jest już prostym wyliczeniem."
("Srebrna Gwiazda")

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Przepraszająca i romantyczna...

Witajcie. Na początku chciałam wszystkich przeprosić za wczorajszy brak posta. Byłam bardzo zajęta - cóż, zbliżają się święta - i nie dałam rady nic napisać. Dziś, choć jestem niewyobrażalnie zmęczona (pierwszy dzień szkoły po tygodniu choroby), postanowiłam nie odpuszczać i napisać chociaż krótką notkę ("Wybrałem sobie najmniej sprzyjający czas na chorowanie.", jak to mawiał Remus Lupin - tu znów nawiązanie do serii o Potterze).
Jestem teraz w trakcie czytania "Rozważnej i romantycznej" Jane Austen (dokładnie 247 strona) i kiedy skończę, obiecuję, że napiszę wyczerpującą recenzję.
Potem zaś zabiorę się za wszystkie możliwe opowiadania sir Artura Conan Doyla.
Myślę, że czas zakończyć ten post, zwłaszcza, że czuję się coraz gorzej.
Zapraszam na mojego bloga jutro w godzinach wieczornych.

sobota, 19 grudnia 2015

Kompleks Hermiony

To znowu ja. Dodałam ten post, bo czuję się dosyć dziwnie. Być może to wyrzuty sumienia? Nie wiem, jak to nazwać.

Już przechodzę do rzeczy. Założyłam bloga o książkach - niby o nich piszę, ale... Wydaje mi się, że za bardzo skupiam się na sobie. Tematy postów zgadzają się z moimi wyobrażeniami... Czy to moje wszędobylskie "ja" nie rzuca się za bardzo w oczy? Nie przeszkadza? Pozwala się skupić na głównym temacie? 
Jakie jest wasze zdanie? Piszcie 
w komentarzach Pomoże mi to 
w stworzeniu optymalnej wersji tego bloga, która zadowoli obie strony.

Niestety, zbliżają się święta i mam mnóstwo pracy w mieszkaniu, więc... Dzisiaj przeczytacie tylko tyle.

Na koniec dodam tylko:

Draco dormiens nunquam titillandus.

piątek, 18 grudnia 2015

Pierwsza książka?

Powinnam się już chyba zająć tym, po co założyłam tego bloga - opisywaniem książek. Miałam duży problem z wyborem pierwszej powieści. Wreszcie postanowiłam, że będzie to seria o Harrym Potterze. Być może niektórzy z was uznają ten wybór za banalny. Ja jednak mam swoje powody, by opowiedzieć najpierw o książkach, które zmieniły moje życie.

Z Harrym zaprzyjaźniłam się w czwartej klasie podstawówki. Mieliśmy wtedy na polskim prowadzić taki "Zeszyt lektur" - wpisywać tam tytuły książek, jakie czytamy i pokrótce opisywać ich fabułę. Zabrałam się za "Harrego Pottera i Kamień Filozoficzny", a potem już tylko "pochłaniałam" kolejne tomy. Byliśmy jedyną klasą, którą polskiego uczyła pani dyrektor. Trudno jej było uwierzyć, że tak szybko poradziłam sobie z tomiszczami zwróciła się nawet do moich rodziców z pytaniem "Czy Jagódka naprawdę czyta te wszystkie książki?". Odrzekli, że "Tak, oczywiście.".
Tak zaczęła się moja przygoda ze światem magii. To doskonałe przykłady książek, w których błędy przemykają chyłkiem. Mój niezawodny wykrywacz pomyłek (własna głowa) wprawdzie znalazł niepokojąco dużo fragmentów tekstu niezgodnych z normą, ale uznałam, że jak na takie dzieło (składające się, notabene, z siedmiu tomów) naprawdę nie ma o czym mówić.
Powieści o Harrym to moje główne (i jedno z pierwszych) źródło cytatów.

"Ostatecznie, dla należycie zorganizowanego umysłu, śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody."
(Albus Persiwal Brian Wulfryk Dumbledore w pierwszym tomie)

"Nigdy nie ufaj niczemu i nikomu, jeśli nie wiesz, gdzie jest jego mózg." (Artur Weasley w drugim tomie)

"Dementorzy to jedne z najbardziej obrzydliwych stworzeń, jakie żyją na ziemi. Lubują się w najciemniejszych, najbardziej plugawych miejscach, rozkoszują się rozkładem i rozpaczą, wysysają spokój, nadzieję i szczęście z powietrza wokół siebie. Nawet mugole wyczuwają ich obecność, chociaż ich nie widzą. Wystarczy zbliżyć się do dementora, a ginie nasze dobre samopoczucie, giną wszelkie szczęśliwe wspomnienia. Dementor to pasożyt, który gdyby tylko mógł, wyssałby z ciebie wszystko, co dobre, pozostawiając coś, co byłoby podobne do niego. Pozostawiłby w tobie jedynie najgorsze wspomnienia z całego życia. A twoje najgorsze wspomnienia, Harry, wystarczą, żeby spaść z miotły. Każdemu by się to przydarzyło, gdyby miał takie przeżycia. Nie musisz się niczego wstydzić."
(Remus Lupin w trzecim tomie)

"Znasz swoją matkę, Malfoy, prawda ? - powiedział Harry. - Ma minę, jakby jej ktoś podsunął łajno pod nos... Czy ona zawsze ma taki wyraz twarzy, czy może tylko wtedy, kiedy jesteś w pobliżu?"
(czwarty tom)

"Zawsze uważałem, że my z Fredem powinniśmy dostać ze wszystkiego P, bo sam fakt, że pojawiliśmy się na egzaminach, był powyżej oczekiwań."
(George Weasley w piątym tomie)

"- Jak nie otworzysz, to wywalimy drzwi! - krzyknął Harry. (...)
- Jestem nauczycielem, Potter! Jak śmiesz grozić, że wywalisz mi drzwi!
- Przepraszam, panie profesorze. - powiedział Harry, wymawiając z naciskiem dwa ostatnie słowa. (...)
Hagrid wytrzeszczył oczy. 
- Od kiedy to mówisz do mnie "panie profesorze"?
- A od kiedy mówisz do mnie "Potter"?
- Och, bardzo sprytne. (...). Bardzo zabawne. Przechytrzyłeś mnie, no nie?"
(szósty tom)

"After all this time?
Always, said Snape."
(siódmy tom - oczywiście, jak to ja, musiałam wpleść cytat po angielsku. Po polsku brzmi:
" -Przez te wszystkie lata?...
-Zawsze."
A tutaj macie link do całego cytatu:
http://lubimyczytac.pl/cytat/5981)

Myślę, że nie muszę nic dodawać o tej serii. Polecam gorąco każdemu, kto jeszcze nie czytał. To naprawdę wspaniałe książki o przyjaźni, miłości, odwadze, śmierci i honorze a przede wszystkim o odkrywaniu samego siebie.

czwartek, 17 grudnia 2015

"Przyszła do mnie raz miłość [...]"

Uwielbiam czytać książki... Wręcz kocham. Tak... ale skąd się wzięła ta miłość?
Mama czytała mi, odkąd podrosłam na tyle, by ją zrozumieć. Nie pamiętam swojej pierwszej książki. Rodzice też nie. Natomiast wiem, że w wieku lat trzech zakochałam się w opowieści o "Wiosennej wędrówce" Heleny Bechlerowej. Recytowałam fragmenty z pamięci. Uwielbiałam głównego bohatera, jesiennego Kuklika, który szukał nowego ubranka dla siebie, ale wszyscy, których pytał, odpowiadali, żeby przyszedł później, bo teraz jest wiosna. Do tej pory pamiętam frazę z opowiastki: "Chciałeś, żeby ci wiosna dała ubranie, a tak naprawdę jesteś przecież jesiennym Kuklikiem."
Pierwszą książką, którą przeczytałam sama, była któraś pozycja z serii "Koszmarny Karolek".
Muszę kończyć niestety opisywanie przeszłości, bo mama się denerwuje, że ją tak wypytuję, kiedy jest zajęta.

Na zakończenie dodam jeszcze wiersz Andrzeja Ś znaleziony na stronie
http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/8230przyszla-do-mnie-raz-milosc8230-91145:

"...przyszła do mnie raz..."

"przyszła do mnie raz miłość
była jak niespodzianka
przyszła tęczą na niebie
ciepłą rosą poranka

nawet nie wiem skąd przyszła
może wzięła się z wierszy
które nocą pisałem
gdy przygrywał chór świerszczy

na ramieniu mi siadła
główkę wdzięcznie pochyla
czułym słowem szeptała
jak pieszczotą motyla

przytuliłem do serca
tą jedyną, wyśnioną
i na dłużej została
i jest tą wymarzoną..."

Jedyne, co mi się nie podoba w tym wierszu, jest błąd.
"tĘ jedyną, wyśnioną"

Zakochana w cytatach

W tym poście opowiem trochę o cytatach. Tak, jestem ich miłośniczką.
"Cieszę się, że mam odpowiednią sentencję na każdą okazję" - krąży mi to zdanie po głowie, kojarzy się z Albusem Dumbledorem (dla niezorientowanych - dyrektorem Hogwartu w serii książek o Harrym Potterze - więcej informacji tutaj: https://www.pottermore.com/explore-the-story/albus-dumbledore i tutaj http://pl.harrypotter.wikia.com/wiki/Albus_Dumbledore oraz tu https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Albus_Dumbledore), ale nigdzie nie mogę go znaleźć... Jednak jedno jest pewne - ten cytat idealnie mnie opisuje. Nawet rodzice tak o mnie mówią.
Ja po prostu dużo czytam i mam dobrą pamięć, to wszystko.
Od tej pory będę dodawać (w miarę możliwości) cytat na końcu każdego posta. Na razie nie mam nic więcej do napisania. Zachęcam do czytania mojego bloga.

środa, 16 grudnia 2015

Cześć wszystkim!

Witam. Jak już pewnie zauważyliście, postanowiłam założyć bloga o książkach.
Na tej stronie będę dodawała przeczytane tomiszcza, pisała recenzje, tworzyła własną biblioteczkę (kto mi powie, dlaczego pogrubiłam "lio"?) i zachwycała się wszystkim, co ciekawe... No właśnie. Co powinien mieć przedmiot, by mnie zainteresować, a czego za wszelką cenę powinien unikać?
Pod spodem przedstawiam listę moich upodobań. Czytajcie!

CO POWINNA MIEĆ KSIĄŻKA?
+ ciekawą, przyjemną dla oka okładkę,
+ znaczny wiek,
+ cieńkie, pożółkłe, pachnące kurzem strony,
+ widoczne ślady entuzjastycznego używania (plamy, ośle rogi, naddarte stronice - tak, wiem, nie każdy to lubi, ale dla mnie takie znaki mają w sobie magię),
+ dowody na to, że ktoś oprócz mnie lubi zaznaczać ołówkiem (tylko ołówkiem) cytaty, które szczególnie mu się spodobały,
+ ciepło bijące od kartek, które sprawia, że chce się książkę nosić wszędzie ze sobą i jak najczęściej przytulać.

CO MUSI MIEĆ KSIĄŻKA?
* ciekawą fabułę (nie musi być porywająca - spokojne książki też są dobre)
* interesujących bohaterów (którzy albo sprawią, że w pełni się z nimi utożsamia, albo ucieka z krzykiem)
* bogaty język (nie uznaję takich słów, jak "fajne", "cool", "super", "spoko", przekleństw też nie. Chyba, że są absolutnie konieczne do zachowania wiarygodności sytuacji czy postaci... Albo kiedy książka jest tak wspaniała, że niemile widziane wyrazy przemykają chyłkiem pod ścianą).
* świadomość autora, co do opisywanych przez niego czasów i kraju (powinien poczytać o relacjach między ludźmi, tytułach nadawanych osobom, zwyczajach... Bez tego książka wychodzi niewiarygodna i denerwująca).

CZEGO KSIĄŻKA MIEĆ NIE MOŻE?
(Zauważcie, że zabrakło punktu "CZEGO KSIĄŻKA NIE POWINNA MIEĆ?". Jak myślicie, dlaczego? Ponieważ podpunkty z tej kategorii automatycznie przeszłyby do działu, pod którego tytułem teraz piszę ten przypis. Są cechy, które są niezbędne i cechy, bez których mogę się obyć... a także takie, których nie wybaczę. Koniec.)
- błędów gramatycznych, stylistycznych, ortograficznych, czy jakichkolwiek innych (ta przypadłość skutecznie zniechęciła mnie do wielu książek, ale o tym później... Dla tych, którzy mnie znają, dodam tylko: "Jedna długa brew uniosła się w ostry łuk i dwa razy mrugnęła.")
- płytkich bohaterów, którzy nie posiadają uczuć lub są przewidywalni (albo jedno i drugie)
- nudnej fabuły (nie mylić ze spokojną)
- niedopatrzeń (Autorze! Jeśli już piszesz, to przynajmniej dopilnuj wszystkiego... Rób notatki, mapy myśli... cokolwiek, ale nie pozwól, by sznurki wątków pobocznych wymknęły ci się z rąk! Proszę!)
- naiwności (a w szczególności naiwnych zakończeń)
- wahania między czasem przeszłym, a teraźniejszym (na przykład: "Ania obudziła się o północy. Nagle słyszy zegar i podbiega do okna." - to nie do pojęcia, ale takie błędy naprawdę się zdarzają...)
- inteligencji (Zaraz wyjaśniam. Nie chodzi bynajmniej o to, by powieść nie obrazowała przebłysków intelektu autora - ale o to, by dać czas czytelnikowi na rozwiązanie zagadki, jeśli jakaś się pojawi. Wspaniale zostało to zrobione w powieści Waltera Moers'a pod tytułem "Rumo i cuda w ciemnościach", gdzie główny bohater mierzy się z zagadkami, na które odpowiedź znajduje dopiero kilka rozdziałów później - a więc czytelnik miał szansę dzielić proces myślowy z młodym odkrywcą).

Myślę, że to wszystko na początek. Zachęcam do śledzenia kolejnych wpisów (nie będą się pojawiały, niestety, regularnie, ponieważ mam na karku maturę), obiecuję, że będzie ciekawie. No cóż, chyba czas się już pożegnać... Mam nadzieję, że nie na długo.